Z kimkolwiek będę miała okazję splodzić dziecko - błagam, niech nie idzie w moje slady, niech nie będzie na tyle leniwe zeby nie uczyć się w gimnazjum matmy twierdząc ze nie jest z niej dobre...
bo przyjdzie matura i okaże się, że ostatnie do czego jest przeznaczone to np. nauka historii czy interpretowanie poezji... o ludzie.
gdyby nie to, że w gimnazjum zachowywałam sie jak pół malpa a pół punk, moze wcześniej okazałoby się że polski i angielski to nie opcja dla mnie :D niemniej - trudno.
Historia nudna czy nie - prawdopodobnie mi sie przyda (w równym stopniu, co objetość walca i nie jest to ironia.)