Jestem na zewnatrz. Jest jeszcze noc.Mimo to siadam na wilgotnej od rosy trawie i czekam na słońce.
Bywało że kilka dni w miesiącu nie wstawało.Skutkiem był smutek jaki ogarnoł słońce które patrzyło na ludzkie cierpienia.
Mnie tez nie jest miło patrzec na to jacy ludzie są w stosunku do siebie. Zdarza się że o byle co się zabijają toczą wieczne wojny tak naprawdę o nic.Nie mogę tego pojąć.Ludzie to takie skąplikowane istoty.Nie mogę się odnaleźć tutaj.Może z czasem się przyzwyczaje?
Będę musiała bo zapowiada się żetroszku tu zostanę.