Wiecie co? Wydaje mi się, że bardzo nie lubię dzielić się ludźmi. MAm swoich przyjaciół, znajomych, bliskich i naprawdę nienawidzę, kiedy kręcą się wokół nich osoby, których ja osobiście nie toleruję.
I nie chodzi tu o...A nie, tu właśnie chodzi o to, że chciałabym być w centrum zainteresowania.
Chciałabym by to na mnie wszyscy skupiali uwagę, żebym to ja była tym ich promyczkiem w życiu. Mam potrzebę być zauważona.
Ostatnio dowiedziałam się, że cierpię na dziwne zaburzenie psychiczne, nerwica natręctw, coś fatalnego.
W skrócie chodzi o to, że kiedy stworzę sobie swój własny pogląd na świat, to nie przyjmuję poglądów innych ludzi. Musi być tak jak ja to sobie zaplanowałam, w przeciwnym razie po prostu wpadam w panikę. Zawsze wychodząc gdziekolwiek myślę o wszystkich możliwościach jakie mogą mnie spotkać, by w ostatniej chwili nic mnie nie zaskoczyło.Muszę przewidywać co się stanie, w innym wypadku, nie będę w stanie się uspokoić.
Najśmieszniejsze jest to, że z góry zakładam, że będę gwiazdą każdego spotkania, kiedy dzieję się inaczej, zaczynam się gubić, odcinać, denerwować, czasem nawet płakać. Nienawidzę dzielić się ludźmi, nie tymi na których mi tak bardzo zależy, jestem taka zazdrosna. O wszystkich którzy w tej chwili nie patrzą na mnie...
Dawno się nie udzielałam, ale chyba wracam do formy.
Masło Maślane wyszło, wybaczcie.