photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 18 GRUDNIA 2012

22. Historia cz.1

Daawno nic nie dodawałam. ;) Postaram się to nadrobić, dzisiaj dwie części.
 
 
Po północy wróciłam zmęczona do domu. Mama spała w swojej satynowej pościeli, a Jared jak zwykle siedział na facebooku. Usiadłam obok niego.

 

-Siemka siostro.-powiedział i posłał mi przyjazny uśmiech.

 

-Cześć.-odpowiedziałam mu.

 

Wciąż byłam strasznie zdziwiona sytuacją, która miała miejsce na ulicy. Tak, ten James potrafi zawrócić niejednej pannie w głowie. Czysty amant. Widziałam po jego minie, że to mistrz flirtowania. Nie ma co, jest istotą niebywale intrygującą.

 

Z moich rozmyślań wyrwał mnie głos Jareda:

 

-Kochana, połóż się spać. Za bardzo nie kontaktujesz.

 

-Masz rację. Dobranoc.-odrzekłam po czym żwawym krokiem ruszyłam do łazienki.

 

Po wieczornej toalecie udałam się do swojego pokoju. Położyłam się na łóżku bawiąc się moim blackberry. Sprawdziłam skrzyknę odbiorczą. Dostałam sms-a od Jacoba:

 

"Hmm, pogadajmy".

 

Pośpiesznie wybrałam jego numer. Miałam nadzieje, że jeszcze nie śpi.

 

-Cześć Aniele.-usłyszałam jego ciepły, melodyjny głos.

 

-O czym chciałeś porozmawiać?-zapytałam się, jednocześnie przygładzając włosy na czole.

 

-Ten James King... Spodobał ci się, prawda?

 

-Jest bardzo przystojny, ale widać że to flirciarz. Zupełnie nie w moim typie.-chrząknęłam, przypominając sobie o Chadzie. Przez to wszystko kompletnie o nim zapomniałam. Nie rozmawiałam z nim od chwili kiedy wtedy mnie przytulił.

 

-To dobrze, wiesz... Martwiłem się, bo go znam i wiem jak on torturuje dziewczyny.

 

-To już nie martw się o mnie Jake. Przy okazji, świetna nowa piosenka.-uśmiechnęłam się pod nosem- Mógłbyś zaśpiewać mi coś do snu?

 

-Oczywiście Aniele.

 

Niecierpliwie czekałam aż usłyszę jego głos. Po chwili utonęłam w delikatnie wypowiadanych słowach:

 

 

 

Jane była inną dziewczyną

 

Była zakochana w astronautach

 

Jane była typem dziewczyny

 

Która zawsze lubiła się załamywać.

 

Powiedz, czy widziałeś jej twarz ?
Powiedz, czy czułeś jej smak ?
Powiedz, jaka jest różnica.
Czyż one wszystkie nie wyglądają w środku tak samo ?

 

 

 

Jane była spokojna,
ale i tak zdawała się nie oddychać.
Jane stawała się wszystkim, czym nie chciała być.
Jane miała urojenia
i widziała niebo zamiast ściany.
Jane była typem dziewczyny,
która zawsze lubiła latać. *

 

 

 

-Wow, ta piosenka jest o mnie?-zapytałam zdziwiona.

 

-Tak. Podoba ci się?

 

-Jest niesamowita, naprawdę. Wspaniała taka dojrzała. I o mnie- zaśmiałam się subtelnie.

 

Jacob był ideałem w każdym calu. Dalej nie mogłam uwierzyć, że mam takiego przyjaciela.

 

-Dobranoc, Jane.

 

-Dobranoc, Jake.

 

Byłam cholernie szczęśliwa. Usnęłam niewiarygodnie szybko...
 

 

Rano obudziła mnie siedząca na mojej świeżej pościeli Rosie. Jeszcze raz mrugnęłam i przetarłam oczęta, by upewnić się czy czasem nie śpię. Jednak nie był to sen.
-Wstawaj śpiochu!- wrzasnęła przyjaciółka- jesteśmy już nieźle spóźnione.
-Która godzina?-burknęłam i ziewnęłam głośno.
-Dziesiąta!-Rosie złapała mnie za rękę i zrzuciła z ciepłego tapczanu.
-Przecież dzisiaj sobota...-wymamrotałam nie wiedząc co mówiąc i chwiejnym krokiem ruszyłam ku szafie z ubraniami. Otworzywszy ją ujrzałam istny bałagan.
-Komuś się tutaj nie chce sprzątać.-odrzekła kąśliwie Rosie.
-A idź w cholerę!- krzyknęłam z uśmiechem i wzięłam z szuflady czystą bieliznę, niebieską bluzę, biały t-shirt i ciemne dżinsy. Doszłam powoli do łazienki potykając się o wszystko co było możliwe. Kiedy w końcu byłam gotowa zjadłam z Rosie śniadanie. Mama była na mnie na maxa wkurzona, ale no niestety. Kocham spać i nic tego nie zmieni.
Po wyjściu z domu wpakowałyśmy się w autobus, aby było szybciej. Był prawie pusty, tym lepiej dla nas.
Przy wejściu do szkoły czekały na nas Dominique ze swoją świtą.
-Hmm.. Mamy tutaj dwie spóźnione o trzy godziny.-powiedziała Patricia mierząc nas od góry do dołu.
-Pilnuj swojego brudnego, świecącego się ryja.-dogryzła jej Rose. Była w tym naprawdę dobra.
Uśmiechnęłam się do niej znacząco. Plastiki nie wiedziały co powiedzieć i weszły zburaczałe do szkoły. Poszłyśmy w ich ślady i udałyśmy się prosto do klasy. Miałyśmy jedyną wspólną lekcję oprócz chemii- lekcję wychowawczą.
Naszą wychowawczynią była pani Constance Martin. Potocznie znaną po prostu jako Constance. Była to kobieta w średnim wieku, z wieloma zmarszczkami i problemami skórnymi. Miała czarne, kręcone włosy do pasa, które zakrywały jej pół ubrań. Znana była głównie z tego, że co chwilę przygładzała włosy na czole. Miała wielkie, niebieskie oczy i potrafiła nimi dobrze manipulować. Była uprzejmą, przyjemną, ale też ostro świrniętą osobą. Constance była starą panną, więc miała wiele wydziwień. Uwielbiała koty, miała ich aż siedem. Lubiła o nich opowiadać, często przyprowadzała je do szkoły. Bardzo ją lubiłam. W jakiś sposób mi imponowała.
Zajęliśmy swoje miejsca, a przed nami siedziały Hayley i Caroline i rozmawiały o czymś namiętnie. Nagle do klasy weszła nauczycielka.
-Witajcie kochana młodzieży!
-Dzień dobry pani Martin-krzyknęła klasa chórem.
-Och, ile razy mam wam powtarzać, że na imię mi Constance.-zaśmiała się i zajęła swoje miejsce przy biurku.-Nie chcę was kochane dzieciaczki męczyć, już za dwa dni egzaminy, pozwólmy sobie trochę odpocząć. Pobądźmy w trochę w ciszy, zatrzymajmy czas, który nas otacza, stańmy się lepszymi ludźmi...
-Znów pieprzy od rzeczy.-zarechotała Caroline.
 
Po lekcji poszłyśmy na szkolną stołówkę. Była dosyć spora, ale nie aż tak duża i często brakowało miejsc siedzących. Na szczęście Hayley w porę zajęła miejsce i rozsiadłyśmy się wygodnie. Poszłam nam po frytki i steki, a dziewczyny rozmawiały o egzaminach.
Podeszłam do lady. Pokazywałam pani po kolei co chcę.
-5 porcji frytek, 5 porcji steków i jednego czekoladowego shake'a.
-Nie mamy już shake'ów.-odparła kucharka w fartuchu.
-Proszę, to ostatni.-usłyszałam zachrypnięty, męski głos dokładnie za mną. Odwróciłam się. JAMES.
-Co ty tutaj robisz?-krzyknęłam.
-Uczę się. Tak jak i ty zapewne.-zaśmiał się i położył mi na tacę shake'a.-Masz. Czekolada cię trochę rozluźni.
Uśmiechnęłam się niepewnie. Dzisiaj wyglądał inaczej. Miał włosy związane w kucyk i promienny uśmiech.
-Usiądziesz ze mną?-zapytał.
-Mogę. Tylko zaniosę koleżankom jedzenie.-odparłam zamyślona.
Odniosłam do dziewczyn żarcie, a one patrzyły na mnie z powątpieniem. Nie wiem czy one uważają, że znów mieszam się w jakiś chłopaków. James kompletnie nie jest w moim typie. Zdecydowanie nie.
Usiadłam obok niego i zabrałam się za pałaszowanie. On przyglądał mi się, opierając łokieć o blat stołu.
-Nic nie zjesz?
-Nie jestem głodny.-odpowiedział-Co powiedziałabyś na imprezę dzisiaj wieczorem?
-A gdzie ma się odbyć ta impreza?-zapytałam.
-W moim domu.-odpowiedział. Już wiedział, że na pewno się zgodzę.
-Jasne.-uśmiechnęłam się i sięgnęłam po frytka.
-To do dziewiętnastej! Przy 94 Avion Street.
-Zapamiętam, na razie.-posłałam mu ostatni uśmiech i wróciłam do pałaszowania.

* http://www.youtube.com/watch?v=xzWWyiYZ_w4

Natka