kazdy z nas nosi w sobie cos. Cos co jest jego udreka. cos co nie pozwala mu sie usmiechac. nie pozwala sie cieszyc.
kazdy w sobie nosi to COS. usmiechasz sie do wszystkich dookola, kazdy mysli sobie jaka zajebista czika z ciebie, zawsze usmiechnieta, idealne zycie. a tak naprawde gdy nikt nie patrzy ty placzesz, krzyczysz w poduszke, przeklinasz. COS, tym czyms sa wspomniania ktorych nie chcesz pamietac, ktore chcesz z siebie wyprzec ale nie mozesz, nie.potrafisz i wciaz nosisz je w sobie wraz z tym cholernym bolem ktore za soba ciagna. ale to nic. robisz makijaz, ukladasz wlosy, zakladasz sztuczny usmiech i wychodzisz z domu. tak dzien po dniu.
jebana choroba :/
nic z tego weekendu nie.bedzid cos czuje.
jutro szkola grr.
nie mam na nic ochoty.
pozdro