Na poniedziałkowych zajęciach porannych, o nieprzyzwoicie wczesnej godzinie ósmej minut trzydzieści się odbywających, często mój umysł odbiega od ciekawych zagadnień teorii literatury i zajmuje się sprawami mniej lub bardziej trywialnymi. Ostatnio powrócił do mnie problem natury czasu: dawniej zdawało mi się, że nie istnieje on w ogóle, że to tylko nasze ludzkie złudzenie. I dochodzę do wniosku, że rzeczywiście, czas nie istniej przynjamniej w tym sensie, w jakim my go postrzegamy. Substancjonalnie. Mam czas, straciłem czas, poświecam czas, oszczędzam czas. Nikt jednak nie potrafi zmagazynować tej cennej "materii", obdarzyć bardziej potrzebujących nią, czy nawet zabić jak chce porzekadło. Czas to jednak wymiar. Sekunda tak samo istnieje jak metr, coś może trwać sekundę, mieć metr długości, ale to jednostki, nie wystepujące w naturze w stanie czystym. Czas to zatem miara naszego istnienia, procesów zachodzących w nas i wokół nas. Teraz pojawia się kardynalne pytanie: no to co? Myślę, że skoro nie posiadamy czasu, nie warto walczyć z jego upływem, lecz nauczyć się manipulować jego prędkością. Jak każdym procesem.
Taki mały materiał poglądowy:
Edyta Bartosiewicz "Zegar"
"Chciałbyś chociaż przez chwilę
Wstrzymać zegar bezlitosny
Niech opamięta się miły
Niech odetchnie niech odpocznie
Wahadło z mosiądzu odlane
Biedne słania się i opada z sił
Z jego objęć wyrwany
Byłbyś bardziej beztroski
Jest czymś niezrozumiałym
Mechanizmu ciągły pośpiech
Ten zegar jest całkiem bezduszny
Nie ma litości nie wie co to jest ból
Gdy wszystko z rąk się wymyka
By z zegarem biec co tchu
Gdy do przodu zegar rwie
Ty ustaw się na nie i cała wstecz!
Gdy do przodu zegar rwie
Napieraj mocno i cała wstecz!
Nie nie zgadzaj się by on
Dyktował każdy krok
Więc cała wstecz!
Wahadło z mosiądzu odlane
Biedne słania się i opada z sił
Mechanizm do cna wyczerpany
Dla kilku marnych chwil
Gdy do przodu zegar rwie
Napieraj mocno i cała wstecz!
Nie nie zgadzaj się by on
Dyktował każdy krok
Więc cała wstecz
Nie nie zgadzaj się
W nos mu się śmiej!"
klik!