Koniec lata objawił się dla mnie w dwojaki sposób: brakiem klientów na ogródku w ph rynek oraz wysypem cytatów z lekcji relgii na bashu. Jakkoliwiek oba znaki pozytywne, sam koniec lata trochę zasmuca, w uszach pobrzmiewa mi filandia świetlików przemieszana z english summer rain placebo. Nie zwiedziłem świata w te wakacje, za to trochę zarobiłem, życia poznałem, wpędziłem w lekki alkoholizm i z niego wyszedłem, też nieźle jak na dwa miesiące. Teraz praca do napisania, poprawka, dwa wesela i znów rok akademicki.
tymczasem.