Mam tylko jedną głowę a teraz mam na niej o wiele za dużo.
Różne przytłaczające sprawy skumulowały się i obijają mi się boleśnie o krańce świadomości.
Od jakiegoś czasu nie jestem dla siebie. I coś we mnie pękło, a ja nie umiem nawet o tym opowiedzieć. Krzyczeć też nie będę.
Wcale nie jest zbyt radośnie.