Dzień dobry!
Zaczął się październik, a co za tym idzie - skończyło się moje legatowanie.
Zaraz zacznie się bieganie za wszystkim, codzienne obowiązki i rutyna.
Mam plan, by w tym roku jakoś lepiej przeżyć tą jesień. Bez nastawienia ,,byle do świąt", bez ,,ale mi się nie chce".
Na szczęście pomaga mi w tym i moja praca, którą mam na późniejszą godzinę i moje studia, których plan jest wręcz wspaniały!
Jak to będzie teraz wyglądało:
Poniedziałek: świetlica + jakieś halówki
Wtorek: studia + Mateusz
Środa: studia
Czwartek: świetlica
Piątek: świetlica
Sobota: Wiktor i Jeremi
Ale to nie wszystko!
Wrzesień miał być miesiącem dla mnie.
I był :) Postanowiłam sobie znów ćwiczyć i we wrześniu napykałam 25/30 dni.
Przy czym 3 odpuściłam przez remont... Co prawda dla chcącego nic trudnego, mogłam coś wymyślić, ale powiedzmy, że się regenerowałam.
Dałam radę? Dałam. W październiku będzie jeszcze lepiej, bo zacznę zwracać uwagę na to co jem, ale dopiero od 5 :P
Wcześniej mam start hufca, więc po co po 3 dniach mam rezygnować.
Mam nawet taki zeszyt duży w którym będę wszystko zapisywać.
Tym razem się uda i nowy rok zacznę ze swoją wymarzoną wagą :P