Zdecydowanie zbyt często myślę o czekających mnie przeżyciach i nawet w nocy mój mózg wytwarza niestworzone historię.
Dziś stwierdziłam, że opowiem Wam dwa swoje sny, jeden sprzed 3 dni ( szkoda, że go dokładniej nie spisałam ;< a drugi, który przyśnił mi się dziś.
Pierwszy:
Nawet nie wiem jak go nazwać :P Absurdalna ucieczka przed UB? :P
No więc na początku sytuacja miała miejsce w SP.61, która w moim śnie pełniła rolę uczelni.
Miałam jakiegos innego promotora, który miał tylko dwa zęby ( jak wampir) i czarne włosy do łopatek związane w kucyka. Wiem, że ze mną łaził,bo się we mnie zakochał, a ja ciagle przed nim uciekałam,bo chcial mi dać róże. I schowałam sie przy samym wejściu głównym ( jeszcze byl tam sklepik jak kiedyś) i taki mały chłopiec kupił mi srebrny piórnik w kształcie tuby, bo też się we mnie zakochał xd
Wybieglam z tej szkoly zła, patrze a tu patrol na Rajd coś przed szkołą omawia. Teraz nie wiem kto tam był, ale na pewno jakieś małe dzieci + Olo :P I juz mamy sie rozchodzic, gdy nagle Olo mowi: ,,Ale UB w tym roku zaczyna ganiac jeszcze przed rajdem!" A ja na to, że chodzcie szybko pod mój blok ( Bajki ), pójdziemy do mnie do domu i tam nas nie znajdą :P Była zima xd
Wiec po cichaczu sie rozbieglismy i schowalismy na parkingu i ja wymyslilam,ze teraz kazdy pojedynczo bedzie podchodzil pod moją klatkę,a ja bede im domofonem otwierać,bo przeciez UB ich nie widzialo ( tylko mnie i Olę ) i nie wie jak oni wygladaja. Wiec ja pierwsza wbieglam do swojego starego domu, na półpietrze Alza wytarzana i przywiązana do barierki była, wzielam ja do domu i czekam i czekam.
Nikt nie dzwoni, wiec zeszlam na pólpietro patrze,a samochód milicji xd przejezdza, a w nim UB :P Wiec mysle sobie,ze Ola mądra wszystko tam ogarnia i czekam.
Przyszla pierwsza osoba, opowiada,że samochód MO ciągle jezdzi i że beda przychodzic w wiekszych odstepach czasu.
Ja mowie,zeby ta osoba poczekala tutaj, a ja pojde im pomóc. Wychodze na klatke i patrze, a tu moja babcia wchodzi po schodach z kuzynem Michalem z Pisza!!! To było dopiero zaskoczenie! Wiec wrocilam z nią do domu i tak sie zakonczyl mój poryty sen :P
Drugi:
Ten chociaż trochę bardziej realistyczny, też mial swoje dziwne akcje :P W końcu egzamin!
Śniło mi się, że egzamin dyplomowy nie jest w formie ustnej, ale pisemnej. I dostajemy 2 16 kartkowe zeszyty: w linię i w kratkę i jak się domyślacie linie są do częsci polonistycznej, a kratka do częsci biologicznej.
Część polonistyczną napisalam najpierw i wydalo mi sie, że zrobilam to dobrze, po czym dostalam wynik 80% i bylam zdziwiona, bo to bylo łatwe. Poszlam wiec do p.Skarżyńskiej ( wychowawczyni z LO, zarazem polonistka, ktora ten egzamin mi przeprowadzala i sprawdzala. Okazalo sie,że policzyla mi 3 pkt na 20, zamiast 13 na 20%, tam bylo jakies pytanie kto opowiada w wierszu, a ja napisalam,że podmiot liryczny i jakies inne tam cechy.
No i poprawila mi i okazalo sie,ze z czesci polonistycznej mam 90%.
Czesc matematyczna sprawdzal mi Pan z ktorym mialam wyklady z oceanografii Morza Bałtyckiego, a pytanie było tylko jedno i dotyczylo cyklu pracy serca. I tam rozpisalam sie,że jest skurcz izowolumetryczny, izotoniczy, że są takie same rozkurcze, podalam czas trwania tych skurczy i rozkurczy, narysowalam schematy i ciśnienia obok odpowiednich części no i napisałam,ze podczas skurczu izotoniczego zastawki przedsionkowo-komorowe są otwarte.
A on mi za to dal 0,5 pkt i tez mialam 90%! Czyli łacznie 90% z egzaminu, a od 91% jest 5.
Zaczelam szukac w swoim zeszycie tego, pokazalam mu, a on stwierdzil,ze to jest podobne, ale u mnie jest jedno inne slowo i to co innego znaczy. Poszlam wiec znow do p.Skarzynskiej i jako polonistki zapytalam czy to nie jest to samo,a ona ze tez by dala 0,5 pkt za to :(
No i okazalo sie,ze oba egzaminy zdalam na 90% i bylam zla i tak sie obudzilam :P