Heeej wam. Oczywiście nic nie poszło tak, jak miało. Moje lenistwo i zbyt słaba wola to zło, zło najstraszliwsze. Ale aż tak źle nie ma, większość ćwiczeń zrobiłam, a limit kaloryczny tylko nieznacznie przekroczyłam (przeklęte ciastka, które leżąły na stole i leżały, i kusiły!). Od jutra zero, na prawdę zero słodyczy. Nie wiem, jak to zrobię, zważając na to, że mój ojciec robi wszystko, by mi utrudnić odchudzanie - czy to dietę, czy ćwiczenia. Kurwa.
Z bloga jednak rezygnuję, nie mam czasu go proawdzić. I tak już zaniedbuję pozostałe, które mam (chcesz, zajżyj: by-captive.blogspot.com).
Co do dzisiejszego meczu... Cóż, szkoda mi tego meczu i, niestety, Australijczycy zasłużyli. Najbardziej jednak szkoda mi chłopaków - co nie zmienia faktu, że wierzę w nich. Wierzę w tą reprezentację, tego trenera, w tych siatkarzy. < 3
Bilans:
Ćwiczenia:
Pierwotnie powinnam jeszcze skakać na skakance,
ale po 1. nie chciało mi się, po 2. i tak już na nic nie miałam czasu.
Tylko obserwowani przez użytkownika yodeseo
mogą komentować na tym fotoblogu.
Inni zdjęcia: Prawie Palenica. ezekh114Na tyłach. ezekh114... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24... maxima24