Wróciłam z pracy. Wchodzę do domu. Jak zwykle mama nawet na mnie nie spojrzała. Nie usłyszałam nawet głupiego "cześć", które tak wiele dla mnie znaczy. Z resztą... Ona już mnie nie obchodzi. Nie potrzebuję jej. Już nie pamięta ile dla niej zrobiłam? Ile razy uratowałam jej życie? Już nie pamięta jak stawałam przed nią, kiedy ojciec nas bił?
Niech się pierdoli. Poradzę sobie sama. Sama zarabiam, sama żyję, ona jest po prostu obiektem w moim życiu. Współlokatorką. Niech mnie już nie prosi o pomoc.
Z innej beczki... Jutro przyjeżdża Krzyś. I połowa mojej rodziny. Może jeszcze Cytrynka i Cinek...
Warszawskie dzieci, pójdzieeeemy w bóóóój, za każdy kamień twóóóój, stolico damy kreeeew!
1 sierpnia- pamiętajmy!