Właśnie wróciłam z pracy. Pracuję dla architekta. Wykonuję pomiary i plany budynków i magazynów w jednostkach wojskowych. Całe wakacje spędziłam właśnie w pracy, na przystani albo u Cytrynki. Nie lubię siedzieć w domu. Moja matka jest bardzo specyficzną osobą. Nie przepadam za nią, dlatego wolę przebywać poza domem.
Ku mojemu zdziwieniu przywitała mnie bardzo gorąco. Odliczam już dni, kiedy to znów będę mogła wyjechać. Sposób w jaki mnie przywitała "rodzina" (nie mam ojca, żyję z matką i jej facetem), był przeze mnie nieoczekiwany. Czułam się jakbym wróciła z wieloletniej wojny na tarczy. Bardzo bym chciała iść do wojska i nawet już wybrałam studia- Wyższa Szkoła Oficerska.
Piękna sprawa spełniać swoje marzenia. Ale nie myślałam, że mogę w ten sposób ranić. Moja mama jest przeciwna. Nie wiedziałam dlaczego, póki nie dowiedziałam się, że Krzyś też chce iść tą drogą. Strach. To to co czułam. Strach, że stanie mu się coś niedobrego. Teraz rozumiem zachowanie matki...
Może jeszcze zmienię decyzję? Mam dużo czasu. Ale tak bardzo tego chcę... Krzyś... Echh... Tak bardzo za nim tęsknię. Muszę teraz siedzieć w domu, nadrabiać zaległości, opowiadać mamie co robiłam i co się dzieje w tym szerokim świecie. We wtorek znów wyjeżdżam na 4/5 dni do Czaplinka. Czekają jednostki w Wałczu, Cybowie i gdzieś jeszcze. Tak bardzo bym chciała spotkać się z Krzysiem... Krzyś, mój Krzyś...