Jakbym lewitowała :D
Ciche brzęczenie wyrwało je z zadumy. Serce długowłosej blondynki zadrżało. Panna A, tak na nią mówiono. Kobieta z elegancko upiętym kokiem skwitowała to jednie uniesieniem brwi ku górze. Kiedy pytano ją o godność, odpowiadał: "Panna Z". Odpaliła papierosa i założyła nogę na nogę.
Panna A wyciągnęła rękę po telefon i odczytała wiadomość. Choć było zawarte w niej to, czego oczekiwała, jej serce ścisnęło się spazmatycznie. Ukryła twarz w dłoniach, oddychają ciężko. Łzy cisnęły jej się pod powieki.
Panna Z analizując z chłodną rezerwą, przeniosła ciężar ciała na drugą nogę i z smutnym półuśmiechem przyglądała się towarzyszce, która odpisała grzecznie na sms.
Choć każda kolejna wiadomość w normalnej sytuacji przywoływałby na jej twarzy tkliwy uśmiech, tym razem niemalże sztyletowała. Każde słowo zamiast ulgi, paradoksalnie przynosiło jeszcze większy ból i zawód.
Panna Z zaciągnęła się mocno dymem i przetrzymawszy go chwilę w płucach, uwolniła z nonszalancją spomiędzy pełnych warg umalowanymi krwistoczerwoną szminką. Przesunęła dłonią po czarnym jedwabiu opinającym się na jej smukłym udzie.
- Jestem piekielnie ciekawa, kochanie - odezwała się w końcu głębokim, zmysłowym głosem - czy umiałabyś tak płynnie kłamać, patrząc mu prosto w oczy.
Do diabła z tym kaszlem : /