Usłyszałam, że telefon wibruje, ale moje ciało stwierdziło, że wstawać nie ma zamiaru. No to nie wstałam. Potem zawibrował jeszcze trzy razy. Dopiero wtedy się podniosłam. Przeczytałam pierwszy sms, uśmiechając się lekko, acz jeszcze nieprzytomnie. Potem stwierdziłam, że lepiej czytać chronologicznie, tak też zrobiłam, znowu się uśmiechając. Następnie wiadomość Przemka zepsuła mi dobrze zapowiadający się poranek i już chciałam rzucić telefon w bliżej nieokreślonym kierunku, kiedy zauważyłam mms. Cóż, mms to raczej ja wysyłam, rzadko je dostaje. Od Ax.
Zdjęcie, punktacja 5/13.
Zasmuciłam się. No jaaaaaaa... Ale ciała dałam. Nauczycielka ze mnie żadna.
Napisałam, odpisała i takiego banana na ryjcu dostałam, że aż mnie mięśnie bolały.
Jestem dumna z mojej kochanej Axowej, gdyż dostała piątkę z chemii!
A potem takie Fuck yeah, ja ją uczyłam, czyli jednak potrafię edukować. Stwierdziłam, że będę dawać darmowe lekcje z chemii, bo ucząc uczę się najbardziej efektownie. Zainteresowani: Joan Łeł Grocholin ... i tak dalej, wiadomo.
A potem zmusiłam się do tego, co odkładałam trzy miesiące. Z rozpaczą brałam do ręki zeszyt z notatkami. Folder założyłam pod nazwą "Syzyfowa praca", bo taka też będzie.
I jak przypomnę sobie o tych kolorowych słupkach, kropkach, kwadracikach i to tak piekielnie nieposłusznych, to aż się we mnie gotuje i mam ochotę ślęczeć nad tym tak długo, aż skończę.
A jutro do szkoły :/