To wręcz dziwne, że inni tego nie zauważają.
Prawda, człowiek widzi to, co chce ujrzeć.
Chyba nawet trochę ich rozumiem. Chcą mieć w niej ostoję, podporę. Jeśli coś idzie nie tak, jeśli cały świat się wali, jeśli wszystko, co mogło pójść źle poszło jeszcze gorzej - do kogo się udają, jak nie do niej? Jest skałą. Pewnością, że wszystko będzie dobrze. Jeśli ona istnieje, ona - silna, pewna, rozsądna i współczująca, wszystkiemu można podołać.
Jednak, czy tylko ja zauważam, jej smutne oczy, kiedy zamyśla się na chwilę? Czy tylko ja widzę, jak wodzi wzrokiem, a potem zaciska pięści i odwraca zbolały wzrok?
Ona pewnie tego by sobie życzyła.
Chce być skałą.
"To daje mi poczucie bezpieczeństwa" stwierdziła kiedyś i urwała, choć dobrze wiedziałam, co ma na myśli.
Chce być skałą.
Rzężenie przerodziło się w imponujący, płynący prosto z gardła mokry kaszel. Teraz dopiero czuję, że coś jest nie tak. Jaaacciiieeee... :/