Mam ochotę na coś z... keczupem.
O.N.A. mi się zachciało, cholera.
Jeśli podejrzewasz, że mam do Ciebie jakiś uraz/jestem na Ciebie zła/chowam w głębi siebie jakieś zaborcze uczucie względem Ciebie, to daruj sobie dziś rozmowę ze mną, bo nie ręczę za siebie. Bo mi coś się wymsknie złośliwego. Bom szczera dziś i otwarta, I mogę rozmawiać o wszystkim, od dupy Maryni poczynając, przez Europride jadąc, na odnawianiu błony dziewiczej przez żony apodyktycznych i despotycznych Arabów kończąc. I fajnie jest ;D
Podobno się trudna zrobiłam. Podobno złośliwa bardziej, denerwująca, wredna, apodyktyczna, a przede wszystkim uparta.
I dziwna, co? Tak, to chyba było pierwsze. Dziwna jestem.
I chuj, że tak powiem.
Bo ja lubię ludzi z dystansem. Bo ja uwielbiam przebywać w towarzystwie ludzi, których tematy "tabu" nie ruszają. Bo ja lubię, kiedy ludzie są dyskretni, choć otwarci jak cholera.
Szkoda.
Ano szkoda, że tak mało ludzi z dystansem jest.
Bo, dystansu, ludzie, dystansu nam brak.
A jutro to wszystko usunę, waląc się otwartą dłonią w czoło i bijąc się pokornie w pierś.
Ostatnio wokół mnie są same diabły, namawiające mnie do grzechu.
Aż dziw, że moja grzeszna dusza jeszcze dzielnie opiera się wszelkim pokusom.
Aż dziw.