TAŻAN [*]
10.01.1997 - 02/03.10.2013 r.
Dzisiaj mija dokładnie 2 miesiące odkąd nie ma ze mną mojego kochanego psiego przyjaciela.. tak szybko to zleciało a ja wciąż czuje jego brak, płacze co wieczór za nim.. Odszedł od nas w nocy z 2 na 3 października. Tak, odszedł po prawie 17 latach. Z opowiadań rodziców wiem, że tata przywiózł go od kolegi z Oświęcimia (200 km. od nas) , urodził sie podobno 10 stycznia 1997 r. a ja miesiąc po nim. podobno tata przywiózł go do nas w kwietniu 1997 r. , także można powiedzieć, że był ze mną od zawsze. Dorastał ze mną. Musiał znosić moje wszystkie męki jak byłam malutka, jak próbowałam jeździć na nim mając jakieś 3 albo 4 lata, jak on leżał to siadałam na nim i łapałam za uszy targajac za nie i spiewałam "sklep z zabawkami" . On wszystko spokojnie znosił, nigdy nawet nie próbował na mnie nawet pyska otworzyć, nawet jak go ciągłam z ogon czy ucho. Był to bardzo mądry pies, dobrze ułożony i łagodny jak baranek. Pamiętam jak w tym roku samym jak musiałam iść po niego przez lodowatą rzeke jak uciekł , albo w deszczu za nim biegłam za pół miejscowości, żeby mu sie nic nie stało jak czasem uciekł. To był mój najlepszy przyjaciel. Pamiętam dzień wcześniej, przyszłam ze szkoły i babcia powiedziała, że on chyba zdechnie bo nie chce jeść ani wstać nie chce i płakałam cały czas.. wieczorem poszłam do niego to nawet głowy nie chciał podnieść.. zanim poszłam spać to zeszłam na dół, siadłam sobie koło niego i go przepraszałam za wszystko co mu w dzieciństwie zrobiłam, dziękowałam mu za wszystko, że zawsze był, że wytrzymał tyle ze mną, mówiłam mu jak bardzo go kocham i nawet gdy odejdzie to zawsze bede o nim pamiętać.. na drugi dzień rano tata powiedział, że Tażan nie żyje.. nawet tak bardzo nie płakałam bo byłam przygotowana na to, dopiero wieczorem później płakałam i każdy dzień wieczorami teraz płacze.. tak bardzo mi go brakuje, ta pustka jest tak wielka.. chciałabym go teraz, znów.. żywego, takiego radosnego jak zawsze.. Niby chce mieć nowego pieska, żeby choć trochę tą pustkę wypełnił, ale to nie bedzie to samo i to nie zastąpi mi mojego Tażanka ;c
" Zapłacz, kiedy odejdzie, jeśli Cię serce zaboli, że to o wiele za wcześnie choć może i z Bożej woli.
Zapłacz, bo dla płaczących, Niebo bywa łaskawsze, lecz niech uwierzą wierzący, że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz , kiedy odejdzie, uroń łzę jedną i drugą i przestań, nim słońce wzejdzie, bo on nie odszedł na długo.
Potem, rozglądnij się wkoło, ale nie w górę; patrz nisko i może wystarczy zawołać, on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci, że świat widzę w krzywym lusterku, to ja powtórzę: on wróci... Choć może w innym futerku. "
" To tylko pies, tak mówisz,Tylko pies. A ja Ci powiem, Że pies to czasem więcej jest niż człowiek.
On nie ma duszy, mówisz, Popatrz jeszcze raz. Psia dusza większa jest od psa. My mamy dusze kieszonkowe.
Maleńka dusza, wielki człowiek. Psia dusza się nie mieści w psie. I kiedy się uśmiechasz do niego. On się huśta na ogonie.
A kiedy się pożegnać trzeba, i psu czas iść do psiego nieba. To niedaleko pies wyrusza. Przecież przy Tobie jest psie niebo
Z Tobą zostaje jego dusza. "