jestem taka rozsypana..
ze to az nieprzyzwoite.
ja wiem,
ze to prawdziwa bezczelnosc z mojej strony
chodzić w kawałkach po ziemi
i ciągle odwracać się dupą
do świata.
ale najgorsze jest jednak to
ze jutro i pojutrze i każdego następnego dnia
trzeba będzie wstać z łożka
jako względna całość
i funkcjonować
by nie zostać odwiezionym do psychiatryka
i uniknąć pytania 'co się stało'
na które sama nie znam odpowiedzi.
i ja wiem, że zaraz powiecie,
ze jeszcze pare dni temu szczęscie mnie rozpierdało
a teraz zniknęło..
owszem, ale tylko pozornie.
bo ono jest nadal.
w środku.
przytłoczone tą chorą rzeczywistością.