...bo ktoś bity być musi, czyli Natural Born Pechowiec.
Zazwyczaj gdy ktoś z nas potknie się na życiowej ścieżce pojawia się mędrzec, lub co gorsza - kilku.
Czym się zajmują owi mędrcy? Otóż jak sama nazwa wskazuje - mędrkowaniem. I pal licho, gdy musisz ich wysłuchać raz, ale gdy kolejny raz zwlekając się zmęczony już z gleby usłyszysz "a mogłeś..." świat jest coraz bliżej kolejnej niepojętej zbrodni (był takim grzecznym chłopcem, nigdy nikogo nie skrzywdził, to niemożliwe żeby rozplatał komuś głowę siekierą!).
A nawet gdyby, to by jej przecież nie zjadł. Tej głowy oczywiście.
W obliczu tej sceny przysłowie "mądry Polak po szkodzie" nabiera zupełnie nowego znaczenia - bo mądrzy są zazwyczaj wszyscy oprócz głównego zainteresowanego. Dlaczego nie wcześniej, i czemu więc do jasnej cholery nie ustrzegli nas przed złem, skoro tacy naumiani przez życie? Jak żyję, tak nie usłyszałem zadowalającej odpowiedzi na to pytanie. Może wyniosłeś to z domu, a może jednak dopiero pani nauczycielka nauczyła Cię tego w szkole. Tak czy siak nauki płynące z wypowiedzi innych stały się trwałym elementem obrazu po bitwie, mimo że a) w trakcie walki z nieraz przytłaczającą rzeczywistością ich mądrości nie wdać b) oni sami nie są bez skazy. Nie to co... czekaj
Może nam też się zdarza? No wiecie, tym >>NAM<< czyli głównym bohaterom, nie jakimś tam statystom, scenografiom, postaciom epizodycznym czy drugoplanowym. Zdarza? Ale chwila, jak, dlaczego? Jak to możliwe że MY, tacy zajebiści, nieskazitelni, pierwszoplanowi też powielamy tak oczywisty, typowy i irytujący błąd innych? Przecież...
...to standard. Całe życie powielamy i nas powielają. Jak bardzo - do dziś dziś dociekają psychologowie.
Jednym z najciekawszych algorytmów, które wg. ww. cdn. b.r. n.p.m. rządzą naszym życiem (i rzyciami nas otaczającymi, a więc i mędrcami) jest skrypt życiowy. Jak działa?
Otóż skrypt ów najlepiej sprowadzić do małego przedstawienia teatralnego gdzie obsadzamy odpowiednią (z punktu widzenia reżysera i scenariusza oczywiście) rolę. Jednak jak to w życiu, wolne etaty niestety nie dają zbyt wielkiego wyboru, i zamiast 'być sobą' musimy próbować być kimś innym, by sprostać roli.
I tu pojawia się drobny problem, bo co jeśli reżyserem będzie życie (a wiecie, co o nim mówią?), a producentami starzy starych Twoich starych? Tak jak rodzice Twoich rodziców zbudowali ich świat i podświadomie zdecydowali kim będą, czy raczej - kim się sprawdzą; tak oni zbudowali Twój, nie pytając Cię specjalnie o zdanie - sam wpasowałeśaś się w rolę. W rolę charakterystyczną dla czasów i rodowodu. Okazuje się, że los odgrywa tu marginalną rolę, bo tak naprawdę nieszczęścia ściągasz Ty sam - wg schematów, które już znasz, które do głowy napakowali Ci przez lata rodzice i najlepsi przyjaciele. Widząc szczęście, sam nim nasiąkniesz, nasiąkniesz wiedzą jak je zdobyć. Widząć zło...
cóż...
Przecież mogłeś zmienić swoje życie.
Homo Copius. Świat jest taki piękny i bogaty w interakcje.