Tak sobie właśnie choruje.
Zużyłam już jakieś trylion drzew na husteczki i praktycznie wykaszlałam płuca.
No ale trzeba pójść na zajęcia.
Chaos. Totalny chaos. Nie jest tak jak powinno być. Ciągle.
Nie chce mi się nawet już o tym pisać.
Chociaż jeden pozytyw się znalazł, nareszcie!
No a jutro (mam nadzieję) uczelnia.
- Uroczy dzień, prawda?
- Chciałbym się zgodzić, ale nie potrafię.