Zanim zaszło słońce, zanim na dnie nocy ktoś usiadł, wyjąwszy z kieszeni ubiegłoroczne kasztany, dzień przetoczył się ciężko po wilgotnej ziemi, odciskając miniony czas tworząc znamię. Ktoś utrwalił wydarzenie błyskiem flesza. Powstało zdjęcie, które nigdy nie przestanie być zbiorem pikseli. Nie stanie się sepiowaną fotografią wymiętą przez czas. Wydarzyło się zbyt wiele, by zmrok stał się zielonym światłem dla snów. Raz jeszcze ciemność dnia wykluczyła jasność nocy. Za oknem wiatr i blada poświata wkoło latarni. Muszę zamknąć okno, bo zmarznie mi psinka. Za szybą tylko czerń, która szczelinami dotrze także i tutaj.
Konspekt napisany. =)