ROZDZIAŁ 4.
Od dwóch dni nie byłam "czysta". Nie potrafiłam funkcjonować inaczej jak tylko na prochach. Joniim w międzyczasie zajmowała się Blake. Nawet nie czułam wyrzutów sumienia, że się nim nie zajmuję. I myślałam, że na tym się skończy, że po tych dwóch dniach wreszcie dojdę do porządku dziennego. I ze mną było w porządku z tym, że policja odnalazła moją "kryjówkę" i zabrali John'a, a mnie przenieśli do jakiegoś domu dziecka. Jeszcze pół roku i będę niezależna, tylko pół roku i odzyskam John'a. Tylko czy on wtedy będzie chciał do mnie wrócić. Przecież to jeszcze dziecko, może mnie zapomnieć. Tego samego dnia w którym trafiłam do domu dziecka uciekłam z niego. Nie wróciłam do Blake bo byłam pewna, że będą mnie tam szukać. Zaszyłam się w mieszkaniu Matt'a. I znów się zaczęło. Gdy tylko miałam w sobie narkotyki myślałam po swojemu. Żyłam wtedy w innym świecie. W świecie bez tylu problemów. Moja Nibyladnia była na wyciągnięcie ręki, na jeden zastrzyk hery lub innego paskudztwa. Wiele ludzi pewnie będzie wyobrażało sobie mój świat, jednak to na nic. On jest zupełnie inny, to ja go buduję. Wznosi się na mojej wyobraźni. Jest tam bardzo kolorowo i jestem tam tylko ja. Mam cały świat tylko dla siebie. Dlatego tak strasznie lubię do niego trafiać.
- Lena. Lena wstawaj. - poczułam lekkie szarpnięcie.
Poderwałam się szybko rozglądając się po pokoju. Napotkałam wzrokiem twarz Matt'a. - Chyba za dużo władowałaś...
- Już jest OK. - odpowiedziałam i przetarłam dłonią czoło ocierając z niego krople potu.
Chyba za bardzo chciałam uciec od problemów. Wstałam przy pomocy chłopaka i usiadłam na sofie patrząc na miejsce na ziemi, na którym spałam. Bolały mnie plecy i wątroba. Niedługo już nic nie będę czuła, ale teraz chciałam szaleć. Odpoczywać będę w grobie.
- Chcesz coś zjeść ? - spytał mnie Matt, a ja tylko zaprzeczyłam głową skrzywiając się.
Nie mogłam nawet patrzeć na jedzenie, a co dopiero jeść... Skutki uboczne amfy. Często zadawałam sobie pytanie dlaczego tak właściwie ćpam. Równie dobrze mogłabym się upijać do nieprzytomności, ale nigdy nie piłam, żeby tego zrobić. Prędzej ciągnęło mnie do prochów. Zaczęło się w moje 15 urodziny, gdy na imprezę przyszły osoby, które nie znałam. Chyba na zaproszeniu zapomniałam dodać, żeby nikogo innego nie zapraszać. Wtedy pierwszy raz spróbowałam LSD, potem amfetaminy i jeszcze trochę marihuany. To były najgorsze urodziny w moim życiu i krok do nałogu. Po urodzinach nie brałam nic przez tydzień, jednak organizm chciał więcej tego co spróbowałam na urodzinach. I wtedy było już jasne, że będę musiała brać codziennie. Nie przerażało mnie to tak bardzo jak fakt skąd wezmę pieniądze i jak ukryję to przed rodzicami. Okazało się, że nie będę musiała tego ukrywać bo rodzice zginęli dwa tygodnie po tym jak wpadłam w nałóg. Wtedy przygarnęła nas Paulla. I zdobycie pieniędzy na prochy oraz ukrywanie tego, że jestem na haju okazało się banalnie proste. Paulla zwykle nie zwracała uwagi na to czy mam poszerzone źrenice bo nigdy nie dałam jej do tego powodu. Byłam do bólu grzeczna... Oczywiście do popołudnia. Wieczorem nie było już tak fajnie. Moje rozmyślania przerwał hałas tłuczonego szkła dobiegającego z kuchni. Poderwałam się z kanapy i podbiegłam do kuchni. Matt leżał na środku z raną na czole z której wypływała krew. Pewnie to wina talerza, a on pewnie przesadził z LSD.
- Matt ocknij się, proszę ! - zaczęłam z paniką w głosie i przyłożyłam do jego rany ręcznik. Wzięłam do ręki telefon i wykręciłam numer po pogotowie. Zjawili się szybko i zabrali Matta do szpitala, nie pomogli mi jechać z nim, więc całą drogę do szpitala biegłam. Wyglądałam jakbym wpadła pod ciężarówkę, ale niewiele mnie to teraz obchodziło bo mogłam przypilnować Matt'a. Jednak miałam to wtedy gdzieś. Każdy narkoman myśli tylko o sobie, czyli już byłam jak inni ludzie, byłam egoistką. Spytałam pielęgniarki gdzie leży Matt i czym prędzej udałam się do jego sali. Lekarze zdążyli zszyć już ranę na czole i go wybudzić. Podeszłam do łóżka szybko oddychając.
- Chciałeś się zabić !? Czy ty w ogóle myślisz ? Jak mogłeś mnie tak wystraszyć ? - zaczęłam obwiniać go o wszystko, a on tylko wziął moją dłoń i złożył na niej pocałunek.
- Przepraszam. - szepnął i poczułam, że nagle wszystkie moje zażalenia zniknęły.
Tak niewiele trzeba było, żebym o wszystkim zapomniała. Co on ze mną robił ? Delikatnie odsunęłam swoją rękę od jego siadając przy łóżku.
- Żeby to mi było ostatni raz. - powiedziałam grożąc mu palcem i razem wybuchnęliśmy śmiechem.
Postanowiłam trochę odpocząć od narkotyków chodź wiedziała, że będzie to trudne. Nikt nie powiedział przecież, że wyjście z nałogu będzie łatwe. Ale chciałam wszystko sobie poukładać. Chciałam pomyśleć jak odzyskać Joniiego i zastanowić się nad uczuciem do Matt'a. Właściwie to nawet nie wiedziałam co do niego czuję, ale nie mogłam tego lekceważyć. Miał w sobie coś takiego co nie pozwalało mi o nim zapomnieć, a ja wcale nie chciałam o nim zapomnieć. Chciałam myśleć o nim cały czas i wiedziałam, że on również chce wyjść z nałogu. A więc zrobimy to razem - pomyślałam i teraz sama uścisnęłam dłoń chłopaka, tym razem tak szybko jej stamtąd nie zabierając.
_______________________________________________________________________
Klikać 'fajne', dodawać, komentować :*
do kol. Pauliny: Chciałabym tylko powiedzieć, że Paulla w moim opowiadaniu nie jest postacią wzorowaną na tobie, a więc jak coś to się nie wściekaj :* :))