photoblog.pl
Załóż konto
Dodano: 16 LIPCA 2010

...

30 Maja.



Od razu uprzedzam, że nie będzie tu żadnych moich zdjęć. Nie opiszę też, jak mi minął dzień. Nie zrobię też wyliczeń, ile osób będzie miało dostęp do tego fbl. Zmienię wszystko, jeżeli chodzi o moje użytkowanie tu.


W ogóle wpadłam, bo chce się wygadać. Nie, nie chce rad. Chce to po prostu wyrzucić. A nie mam w sumie ochoty, zanudzać wszystkich znajomych opowieściami o moich żałosnych rozterkach, i co robię pod wpływem alkoholu na piątkowych imprezach.


Ten diament na obrazku, to tak po chuju tu wpadł. Skoro już muszę coś dodać, poszperałam po moim gracie, i na dysku C odnalazłam oto ten wspaniały obrazek. Po dłuższym zastanowieniu, doszłam do tego, że odnalazłam sama taki diament. Tylko, że zbyt oszlifowany i wyrachowany jak dla mnie. Człowiek zagadka. Poznałam go, bo koleżanka mnie namówiła. Jarała mi się przez telefon, że wypada podejść i zagadać, zwłaszcza, że widzieliśmy się już parę razy w tym naszym mega centrum handlowym, zwanym galerią. Przekonał mnie argument, że muzyka zbliża ludzi, a że była to wtedy impreza karaoke, a ja byłam po kilku kielonach zrobiłam to i tamto, i tak właśnie zaczyna się ta historia.


Od razu rzucił się w oczy. Dopracowany każdy szczegół. Patrzyłam trochę z góry, bo nie ukrywam, miałam wrażenie, że jego inteligencja kończy się na tym, czy buty są dobrze wypastowane, i czy fryzura na wietrze się nie zepsuje. Ej, nic bardziej mylnego. Ale do tego może dojdę później. W ogóle, nadążasz za mną, nie ? No, była beka, nie powiem. Widywałam go regularnie co tydzień, w niedziele. Ale w sumie, był czy nie, to nie miało żadnego znaczenia. Dlatego też, nie spodziewałam się niczego, po tym krótkim zapoznaniu się. Hah, pamiętam. Miałam szczęście że parkiet był tak zawalony a przy tym tak mały, że znalezienie się w obrębie danej osoby nie stanowiło żadnego problemu. Zaproponowałam piosenkę i się zaczęło. Mieliśmy chwilę, aby na spokojnie porozmawiać i wtedy zrozumiałam, że oceniłam po pozorach. Byłam trochę oszołomiona, bo zazwyczaj trafnie oceniam ludzi, i może właśnie to sprawiło, że chciałam wiedzieć więcej. Okazja nadarzyła się już 2 dni później. Tak, kolejna impreza karaoke. Krótka bo krótka, ale było fantastycznie. Wiedziałam, że teraz wpadniemy w wir. W końcu dobrze nam się razem śpiewało. No cóż, Edytą Górniak i Mietkiem Szcześniakiem to my nie będziemy, ale nic krępacji. Taki luz i spontaniczność. Tego wieczoru również nie ominęła nas rozmowa. To było ciekawe baardzo.


I tak mijały środy i piątki... w sumie to hm... trwa to już dobre 3 tygodnie. Nie było w tym nic złego, gdyby nie fakt, że moja fascynacja doprowadziła do tego, że bez większego żalu i smutku opuściłam dużą część imprezy urodzinowej koleżanek z klasy i wybyłam bawić się dalej, w trochę innym towarzystwie. Poczułam się jak suka, ale kurwa... to było silniejsze. Na szczęście nikt na tym nie ucierpiał, a ja bawiłam się naprawdę świetnie. Widziałam zażenowaną minę mamy, jak dowiedziała się, że do rana  byłam gdzieś i właśnie z nim. Nie przepada za nim, wiem o tym. Ale moja scena płaczu sprawiła, że odpuściła wykłady na ten temat. I nastała tygodniowa przerwa, gdyż jak to w życiu bywa, szkoła wzywa i w środę nie mogłam pojawić się na imprezie. Dwie pierwsze biologie na 8 to jest to. Za to w szybkim tempie nastał piątek. Najwspanialszy piątek jaki mógł nastać. Zaczęło się nie najlepiej, gdyż nastąpił błąd w komunikacji i nie dogadaliśmy się należycie. Po zaczęciu imprezy, cały początek nie miał już znaczenia. Promile we krwi zrobiły swoje. Wyzbywa wszelkich barier wykonywałam akrobacje na rurze, doszukując się znacznej bliskości z jego strony. Była, owszem. Nie zaprzeczę. W pewnym stopniu, to było bliskie. Bardzo. Taka bliskość bez podtekstu seksualnego. W sumie, było mi już wszystko jedno, ale pragnęłam zasnąć na jego ramieniu. Tak po prostu, o. Zamknąć oczy i iść spać. Ale on musiał być obok. Nikt inny, tylko on. nie będę wdawać się w szczegóły, ale poczułam się bezpiecznie. Chcę w nim tonąć.

 

 

Z tego co się  dzieje, zdałam sobie sprawę dopiero następnego dnia, gdy upojenie alkoholowe minęło, a ja miałam dość trzeźwy już umysł. Przypominałam sobie krok po kroku każdy motyw. I zdałam sobie wprawę, w jakiej dupie jestem. Uznałam, że jakoś sobie ze wszystkim poradzę, przecież jestem już duża , a my jesteśmy tylko kumplami. Bo przecież się lubimy, i doskonale o tym wiemy. Ja też wiem, że on mnie lubi. Uwielbiam jak pijani kumple tracą kontrole i przyznają się, że byłaś tematem rozmów. Wracając... zakochana ? Nie, z pewnością nie. Raczej oczarowana. Ale dopóki miało to jakiś sens, uważałam że nic złego się nie dzieje. Miałam na uwadze historię, którą usłyszałam poprzedniego wieczoru. Historię która powinna mnie zrazić, kazać uciekać, powinna zapaść mi w umyśle i przekreślić cały ten zachwyt jego osobą. Ale nie... ja postanowiłam polecieć po łepkach. Dalej zamierzam. I wszystko było fantastyczne. Aż w pewnej chwili, spojrzałam na niego i poczułam strach. Podniecający, ale w dalszym ciągu strach. Poczułam straszny dreszcz, i nie wiem jak i nie wiem dlaczego, ale pohamowałam wszelkie emocje, i dla pozoru nie dawałam po sobie poznać że jest coś nie tak. Dodam, że z natury jestem bardzo wybuchową osobą. Nie tłumie w sobie emocji, bo uważam to za głupotę. Ucieszyłam się nawet, gdy zniknął z zasięgu moich oczu. Wiem, że nie wyczuł negatywnej fali, która mnie nagle pierdolnęła. Całą noc myślałam, w czym tym razem leży problem. Nad ranem, kiedy mój mózg funkcjonuje najlepiej, przypomniałam sobie pewien obraz. Którego długo nie mogłam pojąć. To był obraz strachu wymalowanego na ustach. To nie był strach taki, jaki dotknął mnie, to był strach pomieszany z troską. Na twarzy kobiety, której obraz widziałam, zawsze malował się uśmiech, od kiedy pamiętam. Gdy zobaczyłyśmy się w czwartek, było tak samo, aż do czasu, kiedy powiedziałam jej, z kim zamierzam spędzić piątkowy wieczór. Nie było żadnego komentarza, dlatego uznałam to za mało istotne, ale teraz wiem, że coś jest nie tak. Bardzo nie tak. Wiem, jak dobrze mi życzy, i jak mnie uwielbia. A jej szczerość w każdym geście jest niesamowita. Kobieta z bardzo pozytywną energią. Dlatego czuję się fatalnie. Bo ciągnie mnie, a nie powinno.


Dobra, dobra. pomogło mi. Zrobiłam sobie rachunek sumienia. Mam wszystko ogarnięte. W końcu streszczenie historii wyszło całkiem konkretnie. Fbl to jednak dobra rzecz. haha, a teraz mam wizję tego, co by się stało, gdyby ten adres wpadł w jego łapki . Nieważne, czuję się znacznie lepiej. I uratowałam komuś około godziny życia. Bo w sumie, gdyby tak usiąść i zacząć to opowiadać.... wiadomo, że wtedy wpadłyby szczegóły. Teraz uznałam że szczegóły są nieważne, poza tym, nie chce się dodatkowo nakręcać. Zapomnieć nie zapomnę, fascynacja zawsze już będzie fascynacją.


Teraz odwlekam tylko środę. Zajmę się czynnościami, które pochłaniają dużo czasu, za to ciągną się w nieskończoność. Chcę uniknąć spotkania. Bez niego jest mi lepiej. Chciałam się bawić, ale ta zabawa może mnie dużo kosztować.


A nawiasem mówiąc... zgubiłam wczoraj 5 zl. : <<

Zarejestruj się teraz, aby skomentować wpis użytkownika xxxmeaninglessness.