Dzisiaj parę słów o moim ulubionym (głównie ze względu na cudowne opakowanie) balsamie do ust.
Jak widać, balsam znajduje się w prostokątnej metalowej puszeczce z wysuwanym wieczkiem. Na górze opakowania widnieje śliczna i apetyczna kobieta przypominająca mi styl pin-up. Nie ma co się oszukiwać. Właśnie ta naklejka byłą głównym powodem zakupu tego produktu. Na odwrocie mamy skład. Wszystko jasne i przejrzyste. Balsam pachnie wiśniami, słodko i delikatnie. Nie ma żadnego smaku, niestety. ;p Konsystencja jest mocno zbita, twarda, jednak pod wpływem ciepła dłoni topi się i nie ma żadnego problemu z aplikacją. Jak na produkt tego typu, kolor jest dość intensywny i to jest kolejny powód, dla którego balsam jest jednym z moich ulubieńców. Jednak co do działania pielęgnacyjnego, to nie jest tutaj już tak kolorowo, niestety. Działanie pielęgnacyjne jest słabo zauważalne, co nie oznacza, że go nie ma. Jest to produkt, który powinniśmy stosować w czasach, gdy nasze usta nie potrzebują żadnego odżywienia czy nawilżenia. Ja osobiście będę go używać często ze względu na kolor. Dorwałam go w Rossmannie za 5 zł z groszami, podczas akcji cena na do widzenia. Mam nadzieję, że jeszcze uda mi się dostać pozostałe warianty. ;)
ehh, jeszcze się nie zaczęły, a już mam dość studiów...