Szansa. Jest tylko jedna. Każdy na nią załuguje, nie ważna czy ją odpowiednio wykorzysta. Dając szansę mam czyste sumienie. Bez tej szansy czujemy niepewność, która nigdy nas nie opuści choć można o niej zapomieć. Ja wybieram ten pierwszy wariant - czyste sumienie i ból. Ból - utrata wiary, bez utraty nadziei. Nadmierne zaufanie świadczy o naiwności...? Jestem silniejsza niż kiedyś, ale z tego jeszcze nie wyrosłam ( i nie chcę), wciąż jak dziecko naiwnie wierząc w to komu/czemu ufam.
Wolę cierpieć i mieć świadomość, że walczyłam do samego końca.
Boję się jedynie, że kiedyś zwątpię. Historia lubi się powtarzać pokoleniami...
Nie, nie powinnam w to wierzyć. Choć czasami zdrowy rozsądek powie co innego.
Nadzieja umiera ostatnia - wierzę, że do tego nie dojdzie i wciąż będę szaloną kobietą.
" To nie jest żadna gra, nie dostaniesz drugiej szansu
Zastanów się i pomyśl kto tu rozdaje karty
Lecę dziś wysoko ej, ponad wszystkim! "
PS: rozpierdala w całości.