Nie umiem uwierzyć w to jak zazdrość może mieszczać w głowie. Serio, doprowadza do szału, zakłóca logiczne myślenie, mózg pracuje zupłęnie na innych falach, a cało jest rozpierane przez dziwną siłę której nie potrafię wytłumaczyć. Najgorsze jest w tym wszystkim to, że zatracam się w myślach o innych nie doceniając tego co sama mam. Fakt może to egoistyczne podejście, ale z drugiej storony co jest jest lepsze i mniej inwacyjne dla naszej głowy i ducha, to że ciągle, nieustannie próbować dorównać, czy życi z tym co już się ma? W sumie to też głupie podejście, bo z drugiej strony ciągły rozwój i praca nad sobą (jeśli idzie w tym dobrym i zdrowim kierunku) jest przecież dobra, ale napewno nie z zawiścią dla drugiej osoby. Jak to zatrzymać?