Stała nad wielka przepaścią
tak niewiele brakowało by skoczyć,
A słońce za chmury schowane,
łzy zakrywały jej oczy.
I niebo z nią razem płakało...
I przyszła chwila odwagi
dała krok wtedy do przodu.
A kiedy zaczęła spadać
swoją duszę poleciła Bogu.
Lecz złapał ją anioł w ramiona,
przytulił to serce cierpiące,
poczuła miłośc bardzo wielką,
zabiło jej serce skrzywdzone..
Przelał w jej kruche ciało
moc...którą dostał od Pana.
On uratował jej "życie"
Ona już nie cierpiała.
Otarł łzy,które płynęły,
dał siłę,wiarę,nadzieję.
Dał antidotum na wszystko
a wokół znów kwitła zieleń...
Zaniósł ją na swych skrzydłach
w bezpieczne miejsce-gdzieś w niebie,
I odtąd zawsze będzie przy niej...
Mimo wszystko jesteś koło nas,w naszych
głowach i naszym sercu,to co nas dzieli to nic,
bo przecież w końcu się spotkamy [*]
mam nadzieje Ze Jest Ci Dobrze Tam Gdzie Jestes
Przynjamniej Lepiej Niz Bylo Ci Tutaj...