Nie spałam całą noc, głównie przez to, że w mojej głowie zaczęły się pojawiać znów te przerażające myśli, przewracałam się z jednego boku na drugi, no myślałam że mnie szlag trafi. Do tego się posypałam już totalnie, wziął mnie spory płacz... Dlaczego wszystko jest takie cholernie ciężkie?! Nie wyrabiam psychicznie już od bardzo dawna, znów czuję ten niepokój jaki daje pewna cisza, z której nie jestem zadowolona...
Byłam dziś w Niemczech zrobić zapas, o dziwo zaoszczędziłam ale nie miałam już siły żeby chodzić jeszcze po sklepach z ciuchami, zwłaszcza, że spędziłam ponad godzinę w korku a samochody się wpychaly przy pierwszej możliwej okazji co już było denerwujące.
Czuję totalne zmęczenie gdyż nie śpię już od dobrych 27 godzin a miałam sie zdrzemnąć ale jedną rzeczy przyprawiła u mnie ten właśnie niepokój i załamanie przez co odechciało mi się odyspania tych nieprzespanych godzin...
Często tu mówię, że mam doła, wiem o tym, ale jest mi tak cholernie ciężko... Rano tak mnie zemdliło a te mdłości zaczęły się jeszcze będąc w gimnazjum zanim wychodziłam do szkoły.
Dlatego też takie wczesne wstawanie rano sprawia, że aż mi nie dobrze, zwłaszcza jak mam tyle zmartwień na głowie i czuć te wiszące chmury nade mną a jeszcze jakby walnęło piorunem to już całkiem...
Czuję się taka rozbita i cholernie zmęczona...