Kolejne ze starszych zdjęć sprzed koło dwóch tygodnii. Na chwile obecną nie mam nastroju do robienia zdjęć, dodam, że nawet makijaż przełożyłam na bok więc praktycznie grzywka tylko do układania została. Dalej jestem w dołku, teraz przynajmniej burza się w końcu pojawiła po tak długim czasie oczekiwania. Szczerze mówiąc, myślałam, że ten dzień mógłby być lepszy ale jak zwykle moje oczekiwania nie zostały spełnione jak moje wygasające marzenia. Jutro sobota także z przyjaciółką zaliczymy tutejszą "imprezę". Jako osoba, która praktycznie z domu nie wychodzi to jedyna rozrywka jaką mogę mieć, niestety nie jest to nic co by mnie zadowoliło w obecnej sytuacji, sam fakt, że zobaczę się z przyjaciółką, z którą rzadko się widuję jest niby pocieszający ale tylko z zewnątrz bo wewnątrz moja spora część mnie krzyczy z rozpaczy. 3 lata temu nie sądziłam, że znów przejdę przez spore cierpienie przez co mogło w sumie mieć wpływ nie tylko na moją psychikę ale także na zdrowie fizyczne. Jest ciężko, nie będę kłamać że jest zaj*biście i że jest kolorowo i super. Wyżalanie się w notkach daje mi coś w pewnym rodzaju ulgę, choć nie całkowitą ale chociaż trochę schodzą ze mnie zgromadzone emocje.