Jest jak jest, mimo to lubię rosyjskie utwory.
Dziś powinien być jeden z lepszych dni ale jak zwykle tak się nie stało, zwłaszcza, że dla mnie to jest ważny dzień ale niektórzy nie pamiętają tego co było 3 lata temu i nie mówię o urodzinach bo akurat urodziny mam innego miesiąca z czego i tak już ich nie zamierzam wgl obchodzić. Czuję się do bani choć ledwo ta noc/dzień się zaczął ale wewnętrznie czuję się taka przezroczysta jakbym nie istniała, czy to normalne? Czuję pustkę i to bardzo głęboką, nie wierzę już w lepszą przyszłość bo jak można uwierzyć kiedy się wycierpiało tak, że całkiem straciło sie w to wiarę? Gdzie jest ten Bóg, do którego wszyscy tak sie modlą? Dlaczego kiedy dzieje się źle, są tragedie, krzywdy, śmierci dlaczego Bóg, w którego ludzie wierzą nic nie robi? Nie mogę powiedzieć, że jestem wierząca, niezbyt wierzę w niewidzialne rzeczy, ale też nie mówię, że całkowicie nie wierzę. Nie jestem miłośniczką chodzenia co tydzień na msze, choć przyznaję, że czasem chodzę i wychodzę nieco uśmiechnięta, ale to rzadkość jednak. Teraz czuję, że już nie wyjdę uśmiechnięta. W sobotę dni i noce coś w ten deseń, więc zapewne udam sie z przyjaciółką, którą teraz rzadko widuję, też przez to czuję się samotna...
W ciągu 3 lat wydarzyło sie za dużo, zbyt wiele dla mnie, czuję się wykończona.