Czuje się fatalnie...
Nie dość, że muszę siedzieć w domu, sama w pokoju, zero towarzystwa, nikt nawet nie napisze i nie zadzwoni to jeszcze do tego moja przyjaciółka utknęła nad morzem i prawdopodobnie wróci wieczorem co pewnie się okaże, że pojedzie prosto do domu bo będzie za późno żeby dłużej pobyć.... a dziś festyn a chciałam iść a że nie lubię chodzić sama to ciągle się modlę, żeby jak najbszyciej udało jej się dotrzeć. W moim życiu nie ma prawie wcale rozrywek, 2 razy do roku takie festyny czy dożynki i to tyle, nic więcej ... jak ja mam się z tym wszystkim czuć? Czuje się fatalnie....
nie mam ochoty na nic ...
Ta samotność zaczęła mnie już coraz bardziej dobijać.... jak ludzie mogą być tacy bezduszni? Miałam kiedyś więcej znajomosci internetowych i dawałam radę bo zawsze ktoś kiedyś dla mnie miał czas, szczególnie bliska mi osoba, która już wgl nie chce ze mną rozmawiać tak długo jak kiedyś... To mnie bardzo zabolało ... i już nie chcę nowych przyjaciół bo skończy się tak samo jak z poprzednimi.