Czuję się okropnie... pewna osoba mnie zraniła w niedziele tydzień temu i od tamtej pory nie ma dnia żeby łzy mi nie leciały...
Czuje się totalnie źle... nie mam już za bardzo powodów...
co noc mam koszmary... wczoraj szerszenie a dziś pająki, aż się boję zasnąć żeby znowu coś mi się takiego nie przyśniło. Oglądam sale samobójców, która mnie jednak dobija ale mimo to po tym śpię spokojniej... wiem też, że nigdy już nic się nie zmieni... jestem już tego pewna na 100%... mimo to nie chcę się poddawać bo to jest jedyny powód...
Ile bym dała żeby cofnąć się w czasie i zrobić coś aby nic takiego się już nie wydarzyło, żeby dobrze było a nie źle... ile bym dała... oddałabym wszystko...
zapewne zniknę na jakiś czas.... choć mi nic to nie pomoże...
00:00, lustrzane godziny codziennie mi sie pojawiają gdy coś robię na telefonie ... jedni mówią co innego a inni co innego a ja już nie wiem co mam myśleć... chciałabym myśleć pozytywnie ale czuję, że nie jest mi to pisane...