Wieczór dość spokojny choć w środku krzyczę.
Martwi mnie wiele spraw...
Nie należę do pozytywnych osób, być może przez to co mnie spotkało w życiu spowodowało, że nie potrafię uwierzyć już w dobre rzeczy.
Pragnę wyjść z tej klatki, pragnę po prostu wyjść ale nie mogę, nawet nie ma gdzie. Zawsze pragnęłam mieszkać w mieście, mieć jakiś sposób na życie, spełniać swoje marzenia a tym czasem zamulam w jednym i tym samym miejscu, gdzie marzenia i plany nie mają prawa się spełnić. Chciałabym mieć inne życie, bardziej kolorowe, ale bez przesady, obecnie wszystko jest w czerni i bieli. Można by rzec, że lepsze to niż całkowicie nic ale nie każdy dostrzega to, że niektórzy mają dość tej rutyny. Narzekam niemalże codziennie, bo wciąż nie dowierzam w to co się dzieje. Chciałabym żeby było chociaż raz tak jak ja sobie wymarzyłam, chociaż raz...