Krótko mówiąc od dłuższego czasu czuję się nienajlepiej, często też jednak słyszę, że ja wiecznie narzekam, ale nie uważam, że to bez powodu gdyż powód jest i jest bardzo ciężki do rozwiązania na własną rękę kiedy są utrudnienia. Wszystko mnie irytuje. Nawet zwierzyć się nie mam komu bo albo ktoś nie chce ze mną rozmawiać, nie rozmawia, albo gada tylko o sobie, przestałam już słuchać tego, jedyne moje odpowiedzi to "aha", "No okej", "mniej gadaj więcej rób" no bo cóż można innego powiedzieć jak już zaczyna się mieć dość tego, że nic powiedzieć nie można bo zaczynam mówić a potem tylko słyszę albo czytam "aha, a mogę teraz ja coś powiedzieć?", i na tym się kończy, albo "muszę już iść", "jestem zajęty/a", a potem widać jak ta osoba jest bardzo zajęta albo śpiąca, takie pierdzielenie a aktywność na social media widać, dodawanie posta czy relacji na insta czy inną apke.
Zaczyna mnie szczerze mówiąc na prawde wkurzać takie coś. Jak się mówi, że się idzie spać to się idzie a nie siedzi się z godzinę i z kimś innym gada, takie coś cholernie boli, nie wytrzymuje już takiego traktowania, jak tak można robić? No jak? To jest na prawde egoistyczne, i myślę, że nie jestem jedyna w takiej sytuacji, ale do cholery kiedy takie coś się skończy i będzie jak dawniej?
Ostatni czas dał mi trochę do myślenia, okazało się, że jestem jakby dodatkowo nihilistką? Praktycznie przestałam wierzyć w większość rzeczy choć, nie na stałe, straciłam poczucie sensu, wartości, trzymam się tego czego się wcześniej trzymałam, czyli mojej muzyki, najwiecej właśnie tego się trzymam, od czasu do czasu zrobię jakąś tapetę na tel ale wena, właśnie ta wena, która kiedyś we mnie siedziała, kiedy rysowałam bardzo dużo i 5 lat temu przestałam z pewnych powodów, od tamtej pory nie narysowałam żadnego portretu na kartce, jedynie na tablecie graficznym ale co z tego jak zacznę pracę a potem wena znika i tak przez pare lat się dłuży, bez sensu to. W dodatku koronawirus dalej szaleje, kiedy i to się w końcu skończy? Od czasu pandemii czuję się tak uwięziona, jak w klatce... nigdzie nie można pojechać, ani na zakupy do Niemiec, ani na wakacje ani nigdzie bo zagrożenie, a to szczepionkę trzeba mieć a to testy a testy też kosztują. Sytuacja się pogorszyła od czasu pandemii, wszystko stanęło na głowie, irytuje mnie to już. Teraz odczułam lekką ulgę pisząc to tutaj, gdyż nie miałam komu tego powiedzieć, a czasem lepiej sie wygadać komuś obcemu o niż znajomym czy bliskim osobom.
Przez ostatnie tygodnie i te pogody straszne miałam bóle głowy, do tego mnie przewiało i ból zębów z dwóch stron tak, że nie wiedziałam już od której strony boli, na szczęście teraz mnie nie męczy na chwilę obecną. Chciałabym żeby pandemia i cała ta korona się już w końcu skończyła, sytuacja jest nie do wytrzymania.