Ktoś poprosił mnie o napisanie notki co sądze o życiu po śmierci.
Za wiele na ten temat nie napisze chyba.
Hmm..
Żyjemy, umieramy i...
I co po tem?
Nikt nie wie, dopóki sam się nie przekona.
Każdy z nas na penwo nie raz myślał o śmierci, co się z nim później stanie i większość odczówa na samą myśl strach.
Strach przed nieznanym.
Moje wyobrażenia o tym są różne.
Czasem wierze w reinkarnacje, tzn że urodze się na nowo jako ktoś inny.
Czasem wierze, że umre i będę wiecznie śnić jako trup, ale myśląc tak logicznie, to w sumie później zostana po mnie same kości,
a to mózg powoduje sny więc to byłoby troche nie możliwe.
Czasami, że trafie do innego świata, lepszego, obserwując Was.
Albo nie zaznam spokoju i będę krążyc po tym świecie w niewidzialnej postaci dla Was, ale widzialnej dla inncyh duchów.
Byłoby jak teraz, tylko, że byłabym duchem i żyłabym z nimi.
Od pewnego czasu w sumie mniej boje się śmierci niż życia. Najbardziej wierze w duchy z wyżej opisanych.
Ducha zabić się już raczej nie da. Będę mogła zacząć na nowo może. Będę miała już doświadczenie za życia.
Nie wierze w coś takiego jak podział piekło niebo.
Po za tym jeżeli bóg wszystkich kocha i wszystkim wybacza, to po co jest ten podział wgl?
Każdego powinien przyjać do "swojego raju".
Ale dla mnie to nie istotne nie wierze w boga.
Wydaje mi się że po śmierci każdy ma swoją drugą szanse.
Nie ma podziału na gorszych, lepszych, jesteśmy równi.
Kiedyś miałam taki sen o tym, ze był koniec świata, umarłam itd. To było tak dziwne, tak realistyczne i tak fajne, że zmieniło troche moje podejście.