Jak widac na kompterze nie mam żadnych zdjęc. Mina Puyola mnie rozwala.
Święta, święta i po świętach. Fuck. Za szybko mineły. Może dlatego, że poczułam te świeta. Fajne uczucie, kiedy cała (no prawie cala) rodzina zjedzie się do jednego domu. Fakt, nie było czym oddychac, nie bylo miejsca gdzie usiasc(uroki licznej rodziny), ale było świetnie i to się liczy. Kluczową rolę nie odgrały prezenty, tylko Ci ludzie. I jak zwykle przykro było stamtąd wyjeżdzac. I znowu będę musiała tyle czekac na wygłupianie się z Baśką. A co do sylwestra coś czuję, że będzie musiał wystarczyc mi wieczór z polsatem czy tam jedynką :D Z resztą przecież to nie jedyna impreza w roku :D
Visca el Barca <3