W czwartek rano wyjeżdżam. Czekałam na ten wyjazd długo, ale teraz, kiedy już wszystko zaklepane, najchętniej bym to wszystko odwołała. Już się dzisiaj popłakałam, narazie tak dyskretnie, że nikt nie widział. Bo cóż poradzę, że z wiekiem mi nie przechodzi ? Dalej jestem tak cholernie rodzinna. Chciałabym już tam być i odliczać dni do powrotu. Może pośród pracy chwile będą lecieć szybko, przynajmniej mam taką nadzieję.
I więcej się bez Niego nigdzie nie ruszam ! Pierwszy i ostatni raz rozstaję się z Nim na tak długo.
do zobaczenia za ok. trzy tygodnie. :)