Ten rok jest dla mnie ciężki. Teraz kiedy patrzę wstecz na to wszystko co musiałam przeżywać, aż dziwie się, że jeszcze tu jestem. Z drugiej strony bardzo się cieszę. Moje serce pękło w tym roku na pół po raz kolejny, ale ja się nie poddałam. Walczyłam o to żeby wyzdrowieć i o to, żeby w końcu być szczęśliwa.Ostatnio nie było, ze mna najlepiej. Nie mówiłam, nic, ale powiem teraz. Ogolnie coś we mnie pękło i nie miałam już ani siły ani głowy żeby cokolwiek z tym zrobić. Wiec leżałam i płakałam i to trwało. Moje złe myśli się nasilały, pojawiały się myśli żeby odebrać sobie życie i różne takie nieciekawe rzeczy. Takie stany są na prawdę trudne, zwłaszcza jak ktoś ma przeszłość taka jak ja mam. Wielu ludzi mnie zawiodło i uznało, że lepiej będzie trzymać się ode mnie z daleka, a wielu na prawdę chciało mi pomoc. Tylko problem jest taki, że nie mogli. Ja musiałam sama zebrać się w sobie i coś zmienić. I na prawdę z każdej złej sytuacji, można wyciągnąć coś dobrego. Upadłam na samo dno i można było myśleć, że prędzej faktycznie umre niż wyjdę z domu, ale wyszłam. Przestałam leżeć i płakać, podniosłam się, ubrałam i poszłam zrobiłam pierwszy krok w górę i nie mogę się doczekać następnych. Dużo zmian szykuje się w moim życiu i jestem ciekawa jak to wszystko się potoczy. Pewnie będzie jeszcze kilka dni, gdzie poleże i popłacze, ale na pewno nie będę juz w tym tkwiła w nieskończoność.Jest mi przykro, jeśli tez siedzicie w dołku, ale czasem dobrze jest chwile posiedzieć żeby coś zrozumieć i zmienić. Mam nadzieje, że będziecie robić rzeczy i realizować się mimo złego humoru. Trzymam za was kciuki. Trzymam kciuki tez za siebie. Nie poddawajcie się i cieszcie w miarę możliwości z życia!