Ta książka zniszczyła mnie doszczętnie.. Złamała mi serce.. Czułam jakbym to ja była Lili, Ryley to On, a Atlas to mój narzeczony. Nie powinno tak być.. Ale nie umiem zamknąć tego rozdziału tak samo jak ona.. Jej się udało, myślałam, że mi też, ale nadal mam sentyment, nadal wracam wspomnieniami, przeglądam wiadomości, zdjęcia, zachowałam pamiątki.. Wrył mi się w serce.. Ale tęsknię raczej nie za nim teraz.. za nim kiedyś.. Kiedy byliśmy dużo młodsi i wydawało mi się, że to na zawsze. Rozumiał mnie w każdym calu, nikt nigdy mnie nie rozumiał tak jak On.. Wiedział, że podczas tych "dni" jestem nieznośna dużo bardziej niż na co dzień, ale widział też, że dotyk jego dłoni na moim brzuchu koi ból i mimo wszystko starał się przyjeżdżać kiedy tylko mógł. Wiedział, że potrzebuję wtedy toffifee.. Wiedział, że lubię oglądać bajki, On też lubił, oglądaliśmy je razem.. Mieliśmy jedną ulubioną.. Do dziś nie obejrzałam jej sama.. Wiedział o mnie wszystko i zawsze wiedział co robić.. Jest dla mnie jak narkotyk, odkąd nie ma go przy mnie, czuję jakbym cały czas była na głodzie.. Kocham narzeczonego całą sobą i przeklinam się za to, że myślę o kimś innym, ale to jest silniejsze ode mnie. Czuję, że nie daję mu tyle miłości ile powinnam, że nie Kocham Go tak jak On mnie, że zasługuje na kogoś lepszego, kto pokocha go na 100%... Planujemy założyć rodzinę, jestem po poronieniu i dalej będziemy się starać, a mimo wszystko myślę o kimś innym.. Jak tak można?! Nie umiem się wyłączyć na te myśli i nie umiem wykasować Go z wiadomości.. Ta książka uświadomiła mi, że mimo wszystko nadal będę Go Kochać, pomimo tego co się wydarzyło, co ze mną zrobił i pomimo tego, że już nigdy nie będziemy razem.. Pomimo tego, że przyszłość planuję z innym.. Teraz wypalam kolejnego papierosa, jakbym miała nadzieję, że razem z dymem wypuszczę wszystkie wspomnienia i myśli.. że wypuszczę z nim miłość do niego.. Jestem beznadziejna i nie wiem jak przepracować to w sobie, żeby pójść na przód tak na maxa.. Sorry, musiałam się komuś wygadać.