Zdążyłam nauczyć się, że czasami warto jest zamilknąć.
Jeśli tak będzie wyglądało to wszystko, tak jak do tej pory, to ja wymiękam.
Nie mam zamiaru kolejny raz marudzić i pokazywać jak bardzo to ja nie cierpię,
ale są takie momenty, są takie sytuacje przez które nie potrafię trzeźwo myśleć..
Staram się aby było dobrze, staram się myśleć racjonalnie, obiektywnie,
ale nawet to momentami wychodzi mi beznadziejnie..
Tak naprawdę w tych czasach, na ten moment powinnam udawać,
że kompletnie nic mnie nie obchodzi, że mam w moich zacnych 4 literach to co dzieje się wokół mnie,
bo tak naprawdę to wyszłoby mi na lepsze..
ale bynajmniej ja tak nie potrafię.. nie dzisiaj..
niedługo sama zrównam siebie z błotem i nikt nie będzie musiał mi w tym pomagać,
lub mnie w tym wyręczać.
'Myśl pozytywnie nie pozwól sobie oszaleć' - ten cytat powinien dać mi wiele do zrozumienia,
ale na ten moment nawet on nie ma dla mnie jakiegokolwiek znaczenia..
Dość, dość, dość, koniec, the end i kurwa znikam.
Oszalałam.