Angel cz.53
Kiedy wróciłem do domu drzwi były otwarte. Przekroczyłem próg mieszkania i ujrzałem krzątającą się po domu Klarisę.
-Co ty tu robisz?
-Garison przywiózł mnie. Pomogę ci się pozbierać, ogarnąć. Codziennie będę przyjeżdżała tu z twoim bratem.
- Ale ja nie potrzebuję nianiek. Radzę sobie.
-Właśnie widzimy jak sobie radzisz-mówiła sarkastycznie-Idź się odświeżyć, a ja nałożę obiad. Do tej pory powinien wrócić Garison.
Nie zważając na jej słowa zamknąłem się w pokoju i wraz z psem opatuliłem się kołdrą i jedyne o czym myślałem to sen i ujrzenie w nim mojej ukochanej.
Z rana obudził mnie mój pies. Wiedziałem, że to pora na poranny bieg, ale niestety nie robiłem tego od czasu odejścia Lary.
Przetarłem leniwie oczy i spojrzałem na psa opierając się o ścianę.
-Zaniedbałem cię, wiem o tym. Przepraszam-pogłaskałem go-Idziemy na poranny bieg?
Założyłem ciepła bluzę, spodnie i wraz z psem opuściłem dom. Mroźne powietrze dotykało mojej ciepłej twarzy. To było to. Uwielbiałem to uczucie z rana.
Z zawiązana przy nadgarstku smyczą biegłem przed siebie ślepo patrząc w przód. Nie zauważyłem, że w kogoś wpadłem.
-Przepraszam-wydukałem podnosząc się z mokrej ziemi-Pomogę Pani-wyciągnąłem rękę do brunetki, która również spoczywała na śniegu
-Dziękuję-posłała mi ciepły uśmiech-Jednak mógłby Pan uważać trochę na to gdzie biegnie
-Zamyśliłem się. Jeszcze raz przepraszam
-Spokojnie, nie trzymam urazy. Do widzenia-odbiegła
Otrzepałem się i szybkim biegiem pokonałem całą trasę. Zdyszany przekroczyłem próg mieszkania.
-Mogłeś powiedzieć, że idziesz pobiegać-naskoczyła na mnie Klarisa.
-Nie traktuj mnie jak dziecko. Jestem dorosły.-powiedziałem wrogo nastawiony
-Przepraszam, nie musisz mi się spowiadać. Pomyślałam, że kupiłbyś świeże bułki, no ale cóż pójdę sama.
-Nie!-westchnąłem-Ja pójdę-zostawiłem psa w domu i biorąc kluczyki od czarnego bmw ponownie wyszedłem na świeże powietrze.
Po powrocie wspólnie zjedliśmy przyszykowane przez moją szwagierkę śniadanie. Trzeba przyznać, że potrafiła gotować.
-O której idziesz dzisiaj do pracy?-zapytał brat
-Mam na południe, a co?
-Może zająłbyś się Leonem? Chciałbym zabrać moją żonę na zakupy, a wiesz jak to jest z dzieckiem.
-Jasne-kiwnąłem twierdząco głową
Dawno nie zajmowałem się bratankiem. Czy wszystko musiałem zaniedbać? Nawet nie widziałem jak wpływa na mnie to zagnębianie się. Zamiast wykorzystać ten czas pożyteczniej ja leżałem pod kołdrą. Teraz też najchętniej bym to zrobił jednak muszę wziąć się w garść bo inaczej nigdy nie pozbędę się ich z mojego mieszkania.
Kiedy zostałem sam wraz z małym Katalończykiem usiadłem i poważnie rozmyślałem nad swoim życiem.
-A ty jak uważasz Leon, powinienem wziąć się w garść?-mały wpatrywał się we mnie malutkimi oczyma-To pewnie oznacza tak. No nic. Jeszcze będziesz dumny z wujka.
Wyszukałem w Internecie zgłoszeń na studia i nie zwlekając wypełniłem je po czym kliknąłem wyślij.
Pora stać się takim człowiekiem jakiego pragnął mój anioł.
__________________________________________________________
Przepraszam za kiepska czesc ale niestety zaczela sie szkola :( Trzeba poswiecic troche czasu na nauke. Przynajmniej ja musze :)
28 PAŹDZIERNIKA 2017
1 LIPCA 2017
7 MARCA 2017
5 MARCA 2017
4 MARCA 2017
2 MARCA 2017
1 MARCA 2017
26 LUTEGO 2017
Wszystkie wpisy