Angel cz.44
Miesiące mijały.
Nadszedł październik. Jesień. Pora roku idealna dla ludzi lubiących smutne, szare dni.
Wpatrywałem się w spacerującą przede mnie blondynkę. Czapka przyciskała jej blond włosy. Biały, bawełniany płaszczyk okrywa jej sylwetkę.
Imponowała mi jej pozytywizmem. We wszystkim widziała dobre strony. Zwykle liście na drzewach, przybierające barwy jesieni nie były dla mnie czymś wyjątkowym. Ona widziała w nich pełnię barw, którymi dzieci ubarwiają rysunki w przedszkolach.
Szła, wręcz skakała wśród spadających z gałęzi liści. Jej białe zęby ujawniały się w delikatnym uśmiechu. Zachowywała się jak malutkie dziecko, ale nie przeszkadzało mi to. Była szczęśliwa i to było najwspanialsze.
Podbiegłem do niej i chwyciłem w pasie przewracając nas na stertę zgrabionych liści. Przez cały park przeszedł dźwięk jej anielskiego śmiechu.
Włosy roztrysnęły się po lekko mokrych liściach, zapewne biały płaszcz nie był już idealnie biały, a ona? Nie przeszkadzało jej to. Wpatrywała się we mnie swymi błękitnymi oczyma z radością i miłością.
Przejechałem dłonią po je bladym jak śnieg policzku. Przymrużyła oczy i wtuliła się w nią. Nie mogłem powstrzymywać pokusy i wpiłem się w jej czerwone usta. Nasze języki łączyły się we wspólnym tańcu. Kolejny raz pod jej wpływem moje ciało przebiegł dreszcz. Z ogromną niechęcią rozdzieliłem nasze usta i zdjąłem rękę z jej policzka.
-Dzieci, rozchorujecie się-zauważyła starsza Pani
-Spokojnie, nic nam nie będzie-odpowiedziała z uśmiechem Lara
-Aż miło popatrzeć na tak szczęśliwą młodzież-mówiła do koleżanki
-Widzisz nawet starsze babcie się nami zachwycają-oboje się roześmialiśmy
Dopiero teraz między nas wdarł się Kapi przypominając o swojej obecności.
-Wracamy?-zaproponowałem na co ona kiwnęła twierdząco głową
Po powrocie oboje piliśmy ciepła herbatę siedząc na kanapie. Oboje usadowiliśmy się naprzeciwko siebie. Tak jak to ma w zwyczaju położyła swoje nogi na mnie.
W jednej ręce trzymałem kubek, a drugą jeździłem wzdłuż jej nóg bawiąc się po drodze palcami stóp.
Wpatrywałem się w moją piękność kiedy rozległ się dźwięk telefonu.
-Halo?
-Graziano, czy mógłbyś przyjść do pracy na drugą zmianę?-odezwał się szef
-No dobrze, jeśli nie ma nikogo innego-westchnąłem-Za chwilę będę
Odłożyłem telefon i przejechałem dłońmi po włosach.
-Idź-przerwała panująca ciszę
-Nie jesteś zła? Obiecałem ci cały dzień dla nas.
-Nie jestem. Poradzę sobie-musnęła moje usta
-Jesteś aniołem-odwzajemniłem pocałunek
-Wiem o tym
Zostawiając blondynkę na kanapie ogarnąłem się i ruszyłem do kawiarni.
Ku mojemu zdziwieniu panował duży ruch. Nie miałem możliwości przedzwonić do Lary i poinformować, że wrócę dzisiaj później. W tym całym tłumie ludzi nie zauważyłem jak od dłuższego czasu ktoś siedzi przy ladzie.
-Może w końcu ktoś tu mnie obsłuży?-zareagowała
-Przepraszam, co podać?-dopiero teraz zorientowałem się, że jest to piękna brunetka
-Poproszę piwo jabłkowe-wymamrotała z wyższością-A do tego przystojnego kelnera-przejechała paznokciem po mojej szyi
-Chyba nie mówi Pani poważnie, przepraszam-wydukałem podając jej piwo i odchodząc do reszty gości
Co te kobiety sobie myślą. Jeszcze kiedyś może przystałbym na taką propozycję, ale nie teraz. Nie od kiedy jestem innym człowiekiem.
28 PAŹDZIERNIKA 2017
1 LIPCA 2017
7 MARCA 2017
5 MARCA 2017
4 MARCA 2017
2 MARCA 2017
1 MARCA 2017
26 LUTEGO 2017
Wszystkie wpisy