Angel cz.43
-Cześć-odezwał się Tobias
-Cześć-mówiłem zdziwiony
-Kopę czasu-zauważył
-Nie da się ukryć
-Co u Ciebie?-spojrzał na mój telefon na którym widniało zdjęcie Lary z czasów kiedy jeszcze żyła-Słyszałem od Tiary, że oświadczyłeś się
-Tak
-Jesteś pewny?
-Na milion procent-spojrzałem na niego
-Wiesz..kiedyś gdy powiedziałeś mi, że Lara jest dziewczyną z twoich snów uważałem, że bredzisz i to będzie kolejna którą zaliczysz-ucichł-Nie spodziewałem się, że potraktujesz ją poważnie
-A jednak-nie wiem skąd wzięło się we mnie tyle spokoju
-Graziano ona cię zmieniła-zauważył
-Owszem, ale zmieniła na lepsze-sprostowałem
-Masz dopiero 19 lat! Człowieku ciesz się życiem a nie planuj wesele!
-To chyba nie jest twój problem
-Stary, przyjaźniliśmy się tyle lat. Komu wolisz zaufać. Mi-przyjacielowi od piaskownicy, czy jej-dziewczynie którą znasz zaledwie osiem miesięcy?
-Zamówienie gotowe-usłyszałem głos kobiety zza lady trzymającej moje zamówienie
-Cieszę się, że spotkałeś się ze mną po tak długim odstępie czasu przyjacielu, ale muszę już iść. Lara czeka na mnie w domu.
-Byłem ostatnio u ciebie. Twoja matka powiedziała, że wyprowadziłeś się
-Tak, mieszkam teraz z Larą
-Kompletnie cię zmieniła. Gdzie jest mój przyjaciel, który codziennie dzwonił po mnie wyciągając na siłownie? Który po ciężkim treningu szedł do klubu na podrywy i dobre piwo?-potrząsnął mną
-Wydoroślał. Ty też powinieneś o tym pomyśleć-poklepałem go po ramieniu i odszedłem w stronę samochodu
Może i miał rację, ale nie żałuję zmian jakie zaszły w moim życiu.
Z pełnym entuzjazmem kierowałem się w kierunku naszego mieszkania. Jak na skrzydłach wparowałem do środka.
-Witaj-przywitała mnie w progu
-Witaj aniołku-pociągnąłem jej przez co wpadła w moje ramiona-Tak za Toba tęskniłem-przejechałem ustami po jej wargach-To dla ciebie
-Jakie piękne-chwyciła w dłonie bukiet kwiatów
-A to dla nas-wskazałem reklamówkę z jedzeniem
-Nie trzeba było-przekręciła głowę tak jak miała to w zwyczaju-Nie powinieneś wydawać pieniędzy. Każdy grosz się liczy, a obiad mogłam ugotować sama.
-Kochanie nic się nie stanie jeśli raz zjemy kupny obiad-wszedłem do kuchni rozpakowując jedzenie
-Raz? Chyba dziesiąty-skrzyżowała ręce
-Zrób nam herbatę, a ja wyłożę jedzenie
Wspólnie wykonaliśmy nasze czynności i po pięciu minutach zajadaliśmy się przy cieple kominka.
-To było pyszne-odstawiła talerz
-Tak-dotrzymałem jej kroku
Oparłem się o pufę i rozkładając się na miękkim dywanie wpatrywałem w palący się ogień.
-Chodź do mnie-wyciągnąłem rękę w stronę uroczej blondynki, która wracała z kuchni
Bez większych protestów znalazła się pomiędzy moimi nogami opierając się o mój tors. Splotłem nasze ręce i wtuliłem twarz w jej piękne długi loki. Pachniały lawendą. Mogłem napawać się nią wiele godzin.
Wciąż opierając swoją głowę o jej włosy spojrzałem na odbijające się w świetle ognia nasze dłonie. Czekoladowe palce oplatały śnieżnobiałe, delikatne paluszki. Na jednym z nich widniał złoty pierścionek. Znak naszej miłości.
W tym momencie poczułem się jak dorosły człowiek mający 30 lat. Pragnący bliskości żony, hałasujących dzieci..Mający pełną szczęśliwą rodzinę.
Napawałem się naszym szczęściem póki jeszcze mogłem.
28 PAŹDZIERNIKA 2017
1 LIPCA 2017
7 MARCA 2017
5 MARCA 2017
4 MARCA 2017
2 MARCA 2017
1 MARCA 2017
26 LUTEGO 2017
Wszystkie wpisy