Better Luck cz.1
Hej , jestem Marissa i mam prawie 18 lat. Do moich urodzin zostało 6 dni. Co roku każde urodziny od najmłodszych lat świętuje tu. A dokładniej w domu dziecka.
Moi rodzice zginęli w wypadku, dlatego trafiłam tu . Mam bardzo dobry kontakt z każdym mieszkającym tutaj dzieckiem. Niestety gorzej jest ze starszymi. Z nikim z nich się nie dogaduje, na każdym kroku się kłócimy. Czekam z utęsknieniem na moje 18 urodziny. Wtedy będę mogła się wynieść stąd i zacząć całkiem nowe życie.
Inna opcja mogła być taka, że ktoś mnie adoptuje ,ale jeżeli do tej pory tego nie zrobił to po co ma robić to teraz?
Nie miałam nigdy chłopaka. Kto by chciał być z dziewczyna z domu dziecka.
Rodzeństwa nie mam, gdyż moja jedyna młodsza siostra zginęła z rodzicami.
Do tej pory mam jednego przyjaciela. Jest nim Chris. Niestety niedługo będziemy musieli się rozstać, a mimo tego ,że jest jako jedyny moim przyjacielem nie wie wszystkiego.
Codziennie wychodzę pod wieczór do parku, gdyż jestem prawie pełnoletnia, opiekunowie pozwalają mi na takie wypady. Wtedy jestem całkiem inną Marissą. Wtedy jestem prawie szczęśliwa. Wtedy szczerze się uśmiecham. Tutaj wszystko jest udawane, bo jak można cieszyć się z tego ,że nie jest się w szczęśliwej i pełnej rodzinie ,która da ci bezpieczeństwo?
Jak co wieczór wyszłam na dwór pospacerować. Jednak nie wiedziałam ,że dzisiaj to wszystko się odmieni.
Spacerując uliczkami parku napawałam się wonią wolności. W zasadzie pół wolności.
Wesoła usiadłam na jednej z znajdujących się tu ławek i zamknęłam oczy wyobrażając sobie ,że w przyszłości będę chodzić tu ze swoją drugą połówką ,a jeszcze później z dziećmi.
Moje rozmyślenia przerwał melodyjny głos. Otworzyłam swoje oczy i ujrzałam dosyć przystojnego bruneta. Zdziwiłam się ,bo zawsze gdy tu byłam nikogo nie było. Byłam sama, a dzisiaj to się zmieniło.
-Mogę się dosiąść?-zapytał na co kiwnęłam twierdząco głową-Przychodzisz tu codziennie?- również nie zaszczyciłam go rozmowa tylko ponownie kiwnęłam głową.
Chłopak chwile myślał,aż w końcu odezwał się
-Jestem Oscar-wyciągnął rękę
Chwile się zawahałam,ale jednak odpowiedziałam
-Marissa- uścisnęłam ja
-Marissa? -kiwnęłam głową- Śliczne imię, mało znane-uśmiechnęłam się-Ile masz lat?-zapytał nie ściągając swojego wzroku ze mnie co szczerze mówiąc trochę mnie peszyło
-Za tydzień będę miała 18-nie zaszczyciłam go spojrzeniem
-Ja mam już 19-powiedział ,a nie widząc mojej reakcji dodał- Nigdy cie tu nie widziałem
-Najwidoczniej nie chciałeś-powiedziałam posyłając mu uśmiech
Porozmawialiśmy jeszcze chwile, w zasadzie to on mówił ,a ja słuchałam o nim,a gdy spojrzałam na zegarek była prawie 22:00. Musiałam szybko dostać się do domu bo inaczej nie wpuszcza mnie do środka,a co gorsza więcej mnie już nie wypuszcza.
-Przepraszam cie ,ale ja już muszę iść-wstałam i chciałam zacząć biec ,ale złapał mnie za rękę
-Będziesz tu jutro?-spojrzał w moje oczy
-Postaram się- posłałam mu uśmiech po czym puścił moja rękę
-Do zobaczenia-krzyknął za mną , a ja biegiem kierowałam się w stronę domu dziecka.
28 PAŹDZIERNIKA 2017
1 LIPCA 2017
7 MARCA 2017
5 MARCA 2017
4 MARCA 2017
2 MARCA 2017
1 MARCA 2017
26 LUTEGO 2017
Wszystkie wpisy