Jak na razie, czeka na mnie podręcznik od historii i fizyki. Dobrze, że to już ostatni dzień, bo już mi zaczyna odwalać.
Jak na razie, nie wiem, o co mi dokładnie chodzi. Może nie potrafię dokładnie opisać swoich uczuć, ale za to znam tego przyczynę.
Tych uczuć jest tak wiele jak na jedną chwilę, a wszystkie mieszają się ze sobą. Co wcale nie daje spójnej całośći, tylko ogromne poczucie bezradności do wszystkieg/ wszystkich co się dzieje dookoła mnie.
Czasami żałuję, że nie potrafię być odporna na ludzkie uczucia i ze nie mogę przejść obojętnie obok smutku, żalu, egoizmu, chamstwa.
Żałuję, że nie potrafię sobie tego olać i iść dalej. Że nie umiem ludziom odmawiać.
" Jaki sens ma to, że do każdego mówisz, 'kocham cię', Mada"?
"Ogromny. Bo nie mówię to byle komu. A moje serce jest dla przyjaciół, a nie dla 'przyjaciół'."
Bo kocham wiele bliskich mi osób.No to jest oczywiste. Jednych mniej, drugich bardziej(niektórych w ogóle) ale kocham.
I znowu piszę jak głupia i pijana xD
Chyba czas się trochę odsunąć i zobaczyć, jak innym zależy na mnie..