Oto małe nadrobienie. Jak widać pobyt po za domem mi nie służył. A to przez te obiadki i kompletny brak ćwiczeń,ruchu i sporo alko.
Środa ( 08.08.12. ) - 940
Czwartek - 960
Piątek - 1147 - grzechem kebab
Sobota - 996
Niedziela - 1243 - -//- ziemniaki z udkiem
Poniedziałek - 1337 - -//- ziemniaki + 2 mielone
Wtorek - 1557 - -//- ryż z sosem, wafelki
Środa - 1902 - -//- ziemniaki, schabowy i pizza
Czwartek - 985
Piątek ( dziś 17.08 ) - ?
Aktualna waga z rana to 59.6 kg .
O tak to kompletna załamka. Miałam wyjechać i schudnąć. Wiedziałam,że ruchu nie będzie,ale liczyłam na kompletne nie jedzenie , no góra do 1000kcal. Przekroczyłam i to nie raz :(
Przed wyjazdem waga pokazywała ponad 60 kg. Ale teraz widzę ile te ćwiczenia dają... Za pare dni znowu wyjeżdżam i nie mam pojęcia jak się wymigiwać od tego jedzenia? To co mi ciotka nakładała to ja 3 porcje z tego bym zrobiła,ale jeść musiałam...
Wróciłam do domu i usłyszałam,że trochę mi przybyło? Słucham? Ok waga liczmy,że 1kg spadła,ale coz tego jak po ciele nie widać...
OD JUTRA 18.08 TYLKO DO 1000kcal i TO MAKSYMALNIE , DOPUKI NIE ZOBACZĘ 58.5kg !
Skoro nie będę mogła ćwiczyć to będę musiała coś wykombinować,żeby tyle tam nie jeść.
JESTEM TŁUSTĄ ŚWINIĄ I NIC DZIWNEGO,ŻE JUŻNIKT NA MNIE NIE PATRZY !
Jebane boczki, brzuch, pieprzone uda ;[
Pomocy,bo nie mam sił
2 tygodnie do szkoły a ja co? 2 TYGODNIE !
Jak tu kurde wrócić do tych 58?! Niby tylko 1.5,ale to łatwo powiedzieć...
Na dodatek nikt już tu nie zagląda,nie czyta...
Wiem,ja też zaniedbałam,ale to przez brak neta. Nie nadrobię już teraz. przepraszam.