Miasto płacze wraz ze mną, nie mam na to wpływu, nie potrafię zatamować łez setek osób. Podnoszę się na łokciach z zimnej podłogi, gdzie wykonałam swoją ostatnią modlitwę. Nowy dzień przychodzi zbyt łatwo, niby nic się nie dzieje, a nawet światło słońca i krople deszczu potrafią naruszyć nasze ciało jak ostrze noża. Szept, to nasza kołysanka. Spójrz mi w oczy, przysięgam, że jest tam pusto. Już nic nie czuję, naprawdę gubię się w oczuciach dawkując kolejną porcję kodeiny, mieszając ją z dekstrometorfanem, dorzucając benzydaminą. Nic nie czuję..