Mówił, że nie ma po co żyć...
Tłumaczył się, że nie ma nic...
Bo stracił dom i młodzieńcze sny...
Nie miał siły by opanować łzy...
Kolejny dzień nie cieszył go i nie czekał na pierwszy promyk słońca...
Nie usmiechał się, wciąż ocierał łzy..
Myslał jestem sam, może jestem zły...
Był jak mgła, niewidzialny, tajemniczy...
Był jak kruchy róży kwiat, delikatny...
Był jak cichy wiatr, całkiem wolny lecz samotny...
Jak ocean bez dna... nieszczęśliwy...
Mówił, że to nie jego świat...
Pragnął wrócić tam, dzie się rodzi dusza...
gdzie zostawił tą najważniejszą rzecz...
Wieklką przyjaźń i miłość ponad śmierć...
[...]
Więc dalej idź mój zagubiony książe...
Szukaj szczęścia, ja wiem, że odnajdziesz je...
I odzyskasz swe zagubione sny,
bo nie jesteś sam i nie jesteś zły...