Rano miałam depreche . nie wiem czemu .
wyszlam z domu , zmierzalam w kierunku "przystanku" autobusowego . ale nie . stanelam na srodku podworka i zaczelam ryczeć jak dziki bawół
.
dlaczego ?
rycze rycze a zaraz patrze autobus wiec szybko wycieram łzy i lece . ale za późno . zapłakana wróciłam i powiedziałam do autobusa sobie pod nosem a pizda ci !
i usiadlam na lawce pod drzwiami domu .
ochlonelam i wrocilam w kurtce i brudnych butach polozylam sie na lozko i usnelam . obudzilam sie w zlym humorze ale jak zjadlam batona przeszlo .
nie lubie jesieni . ona wlasnie na mnie tak dziala ! !!!